Ta historia zakończy się happy endem. Pani bielikowa, która zjadła zatrute mięso lisów, odzyskuje siły i przechodzi rehabilitację. Wkrótce będzie mogła wrócić do swojego partnera, który fruwa już na wolności.
Na ślad drapieżników natrafili mieszkańcy wsi Przeorsk koło Tomaszowa Lubelskiego. Ptaki leżały na polu i nie były w stanie się ruszać; bo prawdopodobnie zjadły mięso lisów, które ktoś chciał otruć. Parą zajęli się leśnicy z Tomaszowa Lubelskiego.
Najpierw bieliki trafiły do lekarza weterynarii przy ZOO w Zamościu, a po wstępnym leczeniu ptaki rozdzielono. Samiec trafił do schroniska dla bezdomnych zwierząt w Lublinie. Podawano mu lekarstwa i karmiono. W ciągu kilku dni odzyskał siły. W piątek został wypuszczony na wolność.
Gorzej było z samicą, która prawdopodobnie zjadła więcej zatrutego mięsa. Trafiła na leczenie do Lubelskiego Centrum Małych Zwierząt. Początkowe rokowania nie były najlepsze, istniało zagrożenie jej życia. Medycy cały czas zajmowali się ptakiem, podawali kroplówki i lekarstwa, aż w końcu stan pani bielikowej się poprawił. W poniedziałek została przewieziona do Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Romanówce, gdzie trafiają również bociany, jeże, myszołowy czy jastrzębie. Teraz odzyskuje tam siły.
– Jest trochę zestresowana. Dajemy jej pokarm i zapewniamy ciszę i spokój. Im mniej kontaktów z ludźmi, tym lepiej. Prawdopodobnie zostanie u nas przez kilka dni do czasu, aż będzie gotowa, żeby wrócić na wolność – mówi Krzysztof Żerdzicki z ośrodka. – Na szczęście bieliki są dosyć silne – dodaje.
Gdy pani bielikowa będzie już zdrowa, zostanie przewieziona w miejsce, gdzie wypuszczono samca, czyli okolice Tomaszowa Lubelskiego. – Jest duża szansa, że ptaki się odnajdą. Bieliki są przywiązane do swoich rewirów – mówi Tomasz Bajdak z Lubelskiego Towarzystwa Ornitologicznego.
Nagroda
Warszawska fundacja „LPM – Ruch na Rzecz Obrony Praw Zwierząt i Ludzi” wyznaczyła nagrodę dla osób, które wskażą trucicieli bielików. Za informację, która przyczyni się do złapania sprawcy, można dostać 5 tys. zł.