Aż o ponad 113 proc. więcej osób niż rok temu zmarło w listopadzie w naszym regionie. Gorzej było tylko w województwach podkarpackim i opolskim
Jak wynika z danych Rejestru Stanu Cywilnego, w listopadzie zmarło w Polsce 64 290 osób czyli o blisko 96 proc. więcej niż rok temu. Największy wzrost zgonów zanotowano w województwie podkarpackim - o blisko 118 proc. Lubelskie jest pod tym względem na trzecim miejscu w Polsce. W listopadzie tego roku zmarło u nas 3981 osób, podczas gdy w tym samym miesiącu w ubiegłym roku – 1864. Oznacza to wzrost o 113,57 proc.
W listopadzie tego roku w samym tylko Lublinie zarejestrowano 774 zgony, podczas gdy w analogicznym okresie zeszłego roku było ich 392. Tak źle jak teraz jeszcze nie było.
– W ostatnim dziesięcioleciu liczba zgonów w listopadzie oscylowała w okolicach 390 – mówi Monika Głazik z biura prasowego lubelskiego Ratusza.
Niepokojącą tendencję dotyczącą liczby zgonów można było zauważyć już w październiku. Jak pisaliśmy, w województwie lubelskim był to wówczas wzrost o 46 proc. w porównaniu do października minionego roku (z 1870 do 2731 osób). Podobne były dane dla całego kraju. W październiku w Polsce zmarło ponad 49 tys. osób, podczas gdy w ostatnich latach średnia liczba zgonów w tym miesiącu oscylowała wokół 34 tys. (wzrost o ponad 40 proc.).
Nie doczekali się pomocy
Już wtedy lekarze zwracali uwagę, że do takich statystyk przyczyniły się nie tylko zgony pacjentów z Covid-19. Zdaniem medyków, to także „żniwa” jeszcze pierwszej fali epidemii, kiedy pacjenci niezakażeni zostali pozbawieni dostępu do lekarzy w czasie wiosennego lockdownu. Ograniczone zostały diagnostyka i leczenie planowe, zarówno w warunkach szpitalnych, jak i ambulatoryjnych.
– Należy się domyślać, że wskaźnik nadumieralności dotyczy w dużej mierze osób, które w ogóle nie dostały się do lekarza albo dostały się, ale w momencie, kiedy było już za późno na wdrożenie skutecznego leczenia, bo choroba była za bardzo zaawansowana – komentuje listopadowe statystyki Leszek Buk, prezes Lubelskiej Izby Lekarskiej.
Według naszego rozmówcy powodem dużego wzrostu liczby zgonów może być też fakt, że wielu pacjentów boi się kontaktu ze szpitalami, które kojarzą z koronawirusem i w ogóle nie zgłaszają się do lekarza. Zauważa jednak, że w szpitalach nie da się uniknąć ognisk SARS-CoV-2. Sytuację w naszym województwie pogarsza fakt, że jesteśmy w czołówce w kraju pod względem średniej wieku. – Jest u nas duża grupa osób w starszym wieku, które często mają choroby przewlekłe i ciężej znoszą infekcje wirusowe. To też przyczynia się do wzrostu liczby zgonów – zaznacza prezes LIL.
Śmiertelne żniwo pandemii wyraźnie widać w branży funeralnej. – W tym momencie na pogrzeb na cmentarzu na Majdanku trzeba czekać ponad tydzień. Podobnie jest w przypadku innych lubelskich cmentarzy. Wcześniej czekało się najczęściej 2-3 dni, różnicę nietrudno więc zauważyć – komentuje Adam Olszewski, współwłaściciel lubelskiej firmy pogrzebowej Hades. – Zastanawiam się, co będzie po świętach, bo mamy przecież kilka dni wolnych. Trudno mi sobie to wyobrazić, spodziewamy się kumulacji pochówków.