Wybujała trawa jest bardziej pożyteczna – przekonuje Ratusz i zapowiada, że część trawników będzie kosić rzadziej. Po majowym weekendzie na wszystkie miejskie tereny mają wyjechać kosiarki, ale nie wszędzie będą powracać równie często
– W naszym mieście część trawników będzie utrzymywana w formie naturalnych łąk kwietnych i muraw, część w formie koszonej – zapowiada Hanna Pawlikowska, miejski architekt zieleni.
Często strzyżone mają być trawniki nazywane przez urzędników „reprezentacyjnymi”, położone w centrum miasta. Urząd Miasta zalicza do nich zieleńce na pl. Litewskim, pl. Kaczyńskiego czy skwerze Bartoszewskiego oraz trawniki Ogrodu Saskiego.
Nieco rzadziej, bo trzy lub cztery razy ma być koszona trawa przy głównych drogach i na skrzyżowaniach, w pobliżu kwietnych kompozycji na pasach zieleni pomiędzy jezdniami oraz na placach zabaw, czy plenerowych siłowniach. Nie częściej niż trzy razy kosiarki odwiedzą parki i wąwozy oraz trawniki wzdłuż mniej ważnych dróg.
Najwyżej dwa razy koszone mają być miejsca pozostawione samej przyrodzie. – To najczęściej rozległe trawniki, skarpy oraz szerokie pasy dzielące jezdnie. Są to zbiorowiska roślinne, gdzie oprócz traw występuje również wiele gatunków kwitnących roślin zielnych – wyjaśnia Monika Głazik z biura prasowego Ratusza. – W tym roku naturalne łąki kwietne planuje się utworzyć na powierzchni około 40 ha. Wszystkie miejsca będą oznaczone tablicami „Tu kosimy rzadziej”.
Takie łąki mają powstać samoistnie m.in. przy skrzyżowaniu ul. Orkana z ul. Roztocze, przy Mełgiewskiej obok stacji Orlen, czy też na Nadbystrzyckiej od ronda do skrzyżowania z ul. Zana.
Zaledwie raz w roku mają być koszone łąki kwietne założone na zlecenie miasta w dziewięciu miejscach, m.in. przy ul. Zelwerowicza (pojawią się tu również słoneczniki), przy Nałęczowskiej, w wąwozie niedaleko ul. Dziewanny. Tylko raz w roku koszone będą też murawy ekstensywne, które będzie można oglądać m.in. przy ul. Filaretów koło Bursztynowej, na rondzie 100-lecia KUL, czy też przy skrzyżowaniu ul. Biernackiego z Sierocą.
– Ograniczenie częstotliwości koszenia ma bardzo korzystny wpływ na jakość powietrza w mieście: pochłania znaczne ilości dwutlenku węgla i zanieczyszczeń pyłowych – podkreśla Monika Głazik. Dodaje, że wyższa trawa podnosi również wilgotność powietrza. – Poprzez parowanie oddaje większą ilość wody do atmosfery niż nisko skoszony trawnik.