Bezzwłocznej dymisji Przemysława Czarnka z funkcji ministra edukacji i nauki oczekuje grupa ponad 340 przedstawicieli środowiska akademickiego. Pod apelem do prezydenta i premiera podpisało się m.in. sześcioro naukowców z lubelskich uczelni.
Sygnatariusze listu wyrażają sprzeciw wobec opinii wygłaszanych przez Przemysława Czarnka. Kontrowersyjny poseł PiS z Lublina pod koniec października stanął na czele połączonych resortów edukacji i nauki, co spotkało się z dezaprobatą części środowisk związanych z oświatą i szkolnictwem wyższym.
Antysemityzm, dehumanizacja
– Niestety, pełniący obecnie funkcję Ministra Edukacji i Nauki dr hab. Przemysław Czarnek w swym dotychczasowym życiorysie zawodowym i publicznym wielokrotnie udowodnił, że nie tylko nie jest gotowy i nie ma kompetencji do kierowania polską edukacją i nauką, lecz co gorsze, że tego stanowiska jest niegodny – czytamy w liście. I dalej: – W wypowiedziach dr. hab. Czarnka widoczne są rażący brak poszanowania ludzi o innych poglądach, ukrainofobia, antysemityzm, dehumanizacja osób nieheteronormatywnych, mizoginizm oraz pochwalanie kar cielesnych wobec dzieci. Obraz ten dodatkowo pogarsza niezrozumienie używanych pojęć (jak choćby „ideologia”), rażące braki w wiedzy oraz znikomy dorobek naukowy dr hab. Przemysława Czarnka.
Pod listem podpisało się sześcioro naukowców z Lublina. Wśród nich jest m.in. prof. dr hab. Rafał Wnuk z KUL, czyli uczelni, z którą zawodowo związany jest Przemysław Czarnek.
– Podzielam opinie zamieszczone w liście i uważam, że jest to prawidłowo postawiona diagnoza. Złożenie podpisu to moja autonomiczna decyzja wynikająca z przekonania, że powinienem podpisać tak sformułowany apel – tłumaczy prof. Wnuk. I dodaje, że nie obawia się ewentualnych konsekwencji. – Jeżeli miałbym je ponieść, oznaczałoby to, że sytuacja jest gorsza niż odpisano to w liście.
Nie ma kompetencji
Wśród sygnatariuszy apelu jest także grupa naukowców z Wydziału Humanistycznego UMCS: dr hab. Piotr Łuczkiewicz, dr hab. Mariusz Mazur, dr hab. Piotr Witek i dr hab. Ewa Solska. Pod listem podpisał się również jej ojciec, prof. dr hab. Janusz Solski z Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.
– Przemysław Czarnek nie ma kompetencji, by zajmować to stanowisko. Jego dorobek naukowy pozostawia wiele do życzenia, co powoduje, że nie cieszy się autorytetem w środowisku akademickim. Jego wypowiedzi i poglądy na sprawy związane z wolnością, demokracją, środowiskami LGBT, kobietami czy komentarze do odbywających się aktualnie protestów uważam za skandaliczne – mówi nam dr hab. Piotr Witek. Ministra edukacji i nauki krytykuje także za „straszenie” rektorów i ingerowanie w autonomię uniwersytetów. - Niedopuszczalne są również zapowiedzi narzucenia uczelniom i szkołom ideologicznej kontroli mającej swoje źródło w światopoglądzie katolicko-nacjonalistycznym – dodaje.
Czarnek odpowiada
Przemysław Czarnek do treści listu odniósł się w programie Siódma9 emitowanym na antenach kilku rozgłośni katolickich. – Marksistowskie kłamstwa, nigdy nikogo nie dehumanizowałem, uwielbiam Ukrainę i Ukraińców, oczywiście nie banderowców, to zupełnie jasne, ale nie mieszajmy tutaj pojęć – mówił, odnosząc się także do zarzutu o mizoginizm. – Nie jestem żadnym mizoginem, do niedawna nawet nie wiedziałem, co to znaczy – dodał. Zapewnił też, że ma „tysiące maili” od środowiska akademickiego z dowodami uznania i poparcia.
Ostatni list sprzeciwu nie był jednak pierwszym sygnowanym przez przedstawicieli świata nauki. - Biorąc pod uwagę to, jak ta władza postępuje, nie spodziewam się, że ten apel coś zmieni. Ale jako środowisko powinniśmy protestować i wypowiedzieć głośno swoje stanowisko – komentuje dr hab. Piotr Witek.
Niezagrożony
W politycznych kuluarach można usłyszeć, że mimo głośnych protestów pozycja Przemysława Czarnka wydaje się być niezagrożona. – To jest właśnie część jego pozycji. Było wiadomo, że jeśli Przemek znajdzie się w rządzie, będzie robił za „czarnego luda” i generował tego typu sytuacje. Ale to niczego nie zmienia, na jego dymisję się nie zanosi – słyszymy od jednego z polityków PiS.