
W niedzielę Górnik Łęczna zagra u siebie z Arką Gdynia, której obecnym dyrektorem sportowym jest Veljko Nikitović - postać, której w Łęcznej nikomu przedstawiać nie trzeba. Z tej okazji porozmawialiśmy z ikoną Górnika o najbliższym spotkaniu i o tym jak czuje się w Gdyni
Rozmowa z Veljko Nikitoviciem, dyrektorem sportowym Arki Gdynia, byłym piłkarzem i działaczem Górnika Łęczna

- W niedzielę czeka pana wyjątkowy mecz. Ze swoją drużyną – Arką Gdynia – przyjeżdżacie do Łęcznej na mecz z Górnikiem. Jakie emocje towarzyszą Veljko Nikitoviciowi przed tym spotkaniem?
– Z emocji piłkarskich wyleczyłem się po ostatnim gwizdku barażowego meczu Górnika w Łodzi z ŁKS kiedy awansowaliśmy do PKO BP Ekstraklasy. Od tamtego momentu zupełnie inaczej patrzę na niektóre sprawy. Staram się do najbliższego spotkania podejść normalnie. Wiadomo, że pracowałem w Górniku przez 20 lat i pełniłem w nim różnorakie role – od piłkarza, przez skauta, prezesa i dyrektora sportowego. Spędziłem w Łęcznej połowę swojego życia. Jest to dla mnie szczególny mecz, ale przez 90 minut trwania spotkania wszystko to trzeba będzie zostawić z boku. Najwięcej zależy od piłkarzy, bo przyjedziemy do Łęcznej po to by wygrać, ale to naturalna kolej rzeczy.
- W przerwie spotkania działacze Górnika chcą panu podziękować za lata spędzone w Łęcznej.
– Tak, rozmawiałem już na ten temat z panem prezesem Maciejem Grzywą. Cieszę się bardzo, że taka inicjatywa powstała i jest to dla mnie bardzo przyjemne. Dlatego bardzo dziękuję działaczom Górnika, że coś takiego ma nastąpić.
- Arka po ostatniej kolejce wskoczyła na fotel lidera i tak się złożyło, że pierwszym miejscem, gdzie będzie bronić pierwszego miejsca jest Łęczna. To będzie dodatkowy „smaczek” tego spotkania?
– Taki jest sport i piłka nożna. W poprzedniej kolejce nasza drużyna wykonała ogrom pracy i wygrała na Stadionie Śląskim z Ruchem, a potem dzięki wygranej Wisły Płock nad Bruk-Bet Termaliką Nieciecza wskoczyliśmy na fotel lidera. Skupiamy się jednak tylko i wyłącznie na sobie. Wiemy, że w Łęcznej czeka nas bardzo ciężki mecz, Rozmawialiśmy o tym zresztą, że Górnik jest od lat dla Arki bardzo niewygodnym rywalem, niezależnie czy mecze odbywają się w Gdyni czy w Łęcznej. Zdajemy sobie sprawę, że Górnik jest dobrym zespołem i ma bardzo dobrego trenera i sztab. To może być dla nas cięższy mecz niż ten ostatni z Ruchem. Przyjeżdżamy więc na ciężki teren, ale nie możemy na to patrzeć i się zatrzymywać.
- Wiedzę o rywalu ma pan z pewnością dużą, bo choćby ostatni mecz Górnika z Wisłą Kraków oglądał pan z trybun
– Oglądałem każdy z 23. meczów zielono-czarnych w tym sezonie. Część z nich obserwowałem na żywo z trybun czy przed telewizorem. Pozostałe oglądałem także w formie retransmisji. Tych 20-tu lat pracy w Górniku nie da się zapomnieć. W Łęcznej poznałem żonę i założyłem rodzinę. Górnik zawsze będzie moim klubem. Trzymam za nich kciuki, a moim marzeniem jest, by do Ekstraklasy awansowała Arka i właśnie Górnik.
- Veljko Nikitović zostawił w Łęcznej połowę życia, ale i mnóstwo zdrowia. Jak odnalazł się pan w Gdyni, na drugim końcu kraju?
– Czuję się tutaj bardzo dobrze. Od samego początku zostałem bardzo fajnie przyjęty przez wszystkich nowych współpracowników. W Arce panuje świetna atmosfera, choć kibice i działacze potrzebowali trochę czasu, by zapomnieć o tym co stało się w końcówce poprzedniego sezonu [Arka przegrała finał baraży o PKO BP Ekstraklasę z Motorem Lublin, który strzelił jej bramki w samej końcówce spotkania – red.]. Jeśli chodzi o warunki do życia to mogę wypowiadać się w samych superlatywach. Jest ze mną rodzina, a moi synowie grają teraz w drużynach młodzieżowych Arki. Wszystko jest więc w jak najlepszym porządku i mam nadzieję, że będzie tak nadal.
