Samochodowa komunikacja międzymiastowa to jedna z tych spraw, które Puławom nie wyszły. Stary dworzec miasto wynajęło szkole nauki jazdy. Część busów odjeżdża z małego przystanku przy ul. Wojska Polskiego. Mieszkańcy pobliskiego bloku mają tego dość.
Po ogłoszeniu upadłości miejscowego PKS, dworcowy plac przejęło miasto, ale samorządowcy do dzisiaj nie zdecydowali, jak należy go zagospodarować. Skończyło się na konkursie urbanistycznym dla studentów, którzy przed trzema laty na placu zaprojektowali „oranżerię innowacji”, wyremontowaną poczekalnię oraz kilkustanowiskowy przystanek komunikacji międzymiastowej. Śmiała wizja pozostała na papierze.
W rzeczywistości część dworcowego placu od lat dzierżawiona jest jednej ze szkół nauki jazdy, a pozostałą zajmuje dziki parking. Zatrzymują się tam również niektóre autobusy komunikacji międzymiastowej, ale nie wszystkie. Większość korzysta z parkingu przy Kauflandzie, a pozostałe z przystanku na ul. Wojska Polskiego, tuż przy dworcowym placu. Mieszkańcy pobliskich wieżowców chcą się ich pozbyć.
– My naprawdę mamy tego dość. Pod naszymi oknami, tuż przy bloku, stoją busy przyjeżdżające z różnych miast, a nawet z zagranicy. Przewija się tutaj setki, a może nawet tysiące osób dziennie. To stwarza zagrożenie epidemiczne. Poza tym, ten teren jest ciągle zaśmiecany – mówi Jerzy Wolski, który przekonuje do zabrania komunikacji międzymiastowej z przystanku nr 155. – Jej miejsce jest na dworcu po drugiej stronie tej ulicy. Przecież ten plac jest prawie pusty – zauważa.
Puławscy urzędnicy do propozycji mieszkańców z Wojska Polskiego podchodzą jednak dość sceptycznie. – Myślę, że warto to rozważyć, ale musimy wziąć pod uwagę wpływ takiej decyzji na płynność ruchu na tej ulicy. Nie możemy dopuścić do sytuacji, w której pojazdy wjeżdżające na plac, będą go blokować – argumentuje Robert Domański, szef Wydziału Rozwoju Miasta.