O dwie godziny później niż przed wakacjami, bo o 18.15 kończą się lekcje w Szkole Podstawowej nr 16 w Lublinie. Rodzice i uczniowie są załamani. Dyrekcja tłumaczy, że szkoła nie jest z gumy.
Informacja o tym, że we wrześniu w „Chopinie” będzie wyjątkowo niekorzystny plan lekcji, pojawiła się już pod koniec wakacji.
– Mieliśmy jednak nadzieję, że to tylko wstępne przymiarki, które ostatecznie nie wejdą w życie – mówi mama ucznia klasy siódmej. – Teraz okazało się, że niestety nasze dzieci będą siedziały w szkole do nocy. Jestem tym przerażona. Nie będzie czasu na dodatkowe zajęcia i treningi, nie będzie czasu na odpoczynek.
Zaniepokojeni rodzice szturmują szkołę, domagając się wyjaśnień i piszą do dyrekcji listy z prośbą o wprowadzenie zmian.
– Zgłaszam formalny sprzeciw i prośbę o zmianę planu lekcji. To niedopuszczalne, aby dzieci kończyły szkołę o godzinie 18.15 – czytamy w jednym z nich. – Co z pracami domowymi i higieną pracy? Kiedy czas na odpoczynek i przygotowanie do sprawdzianu? Co z posiłkami? Co z życiem rodzinnym?
Rodzice podają konkretne przykłady. Uczniowie klasy 7f raz w tygodniu będą kończyć naukę o 18.15, raz o 17.25, a 3 razy o 16.35 . W klasie 5c nauka będzie kończyć się raz o 18.15 i raz o 17.25. Raz w tygodniu uczniowie klasy 2a posiedzą w szkole do 16.35, a w pozostałe dni do 15.45. Uczniowie 1F uczyć będą się raz w tygodniu do 16.35, a przez inne dni do 15.45.
– W ubiegłym roku szkolnym lekcje kończyły się o godz. 16.15. W tym w poniedziałki, czwartki i piątki zajęcia będą kończyły się o 17.25, a we wtorki i środy o 18.15 – potwierdza Ewa Barszcz, dyrektor SP 16. – Oczywiście: drobne zmiany w planie jeszcze będą, ale takie godziny pracy niestety zostaną. Nie mamy możliwości innego ułożenia lekcji, bo szkoła nie jest z gumy. Od trzeciej godziny lekcyjnej nie mamy już żadnej wolnej sali.
W „Chopinie” uczy się dziś 45 klas. 17 z nich to najmłodsze dzieci.
Dla pierwszoklasistów utworzono w tym roku sześć klas (w czerwcu odeszły trzy klasy ósme – red.), więcej niż przed rokiem. Rodzice, z którymi rozmawiamy, nie kryją tym oburzenia i sugerują, że problemy z planem wynikają z tego, że do szkoły przyjmowane są „po znajomości” dzieci spoza rejonu.
– Zgodnie z przepisami powinniśmy przy przyjmowaniu uczniów bazować na oświadczeniach ich rodziców dotyczących miejsca zamieszkania. Idziemy jednak dalej sprawdzając meldunki czy prosząc o okazanie umów najmu – tłumaczy dyrektor Ewa Barszcz, ale przyznaje, że zdarza się, że rodzice specjalnie przemeldowywują się na trzy miesiące, żeby zapisać dziecko do tej właśnie szkoły. Powód? „16” jest jedną z najlepszych szkół w Lublinie. – Niestety w przypadku takich praktyk jesteśmy bezsilni.
Jedyny przypadek, w jakim dziecko spoza rejonu zostanie przyjęte do miejskiej placówki to ten, gdy w danej szkole uczy się już jego rodzeństwo. Taki system praktykuje się w całym Lublinie.