Jako pierwsi w tym sezonie ograli lidera. Teraz spróbują zatrzymać groźnego beniaminka, który wszystkie punkty wywalczył na swoim stadionie. Wisła Puławy w niedzielę zagra na wyjeździe z Radunią Stężyca (godz. 15).
Trudno o zespole Sebastiana Letniowskiego mówić inaczej, niż o drużynie własnego boiska. Właśnie u siebie Radunia wygrała wszystkie pięć meczów. Na dodatek ma bilans bramkowy 9-1. Kiedy jednak trzeba zagrać na obcym stadionie sytuacja odwraca się o 180 stopni. Ekipa ze Stężycy z czterech wyjazdów nie przywiozła nawet „oczka”, a gole też wyglądają znacznie gorzej: 3-10.
Zanosi się na ciekawy mecz, bo obie ekipy przystąpią do niego w bardzo dobrych humorach. Rywale ograli ostatnio Olimpię Elbląg aż 3:0. Duma Powiśla też ma się jednak czym pochwalić. To właśnie w Puławach pierwszej porażki w sezonie doznał lider – Stal Rzeszów (1:3).
A to wszystko nawet mimo problemów kadrowych. Nie dość, że Mariusz Pawlak nie mógł skorzystać z kilku ważnych graczy z pola, to na dodatek w 26 minucie musiał wymienić bramkarza. Pawła Sochę między słupkami zastąpił Piotr Owczarzak. Czym była spowodowana ta zmiana?
– Dostałem w tył głowy i miałem problem ze wzrokiem. Pierwszy raz przydarzyła mi się taka sytuacja. Nie widziałem dobrze, dlatego nie chciałem ryzykować. Od razu pojechałem do szpitala, ale na szczęście po badaniach okazało się, że to nic groźnego. Od wtorku normalnie trenowałem i jestem do dyspozycji – wyjaśnia Paweł Socha.
Co ciekawe, dzięki zmianie 30-letni golkiper zachował czyste konto w tym sezonie, bo puławianie stracili gola, kiedy nie było go już na murawie. – Rzeczywiście, żartowaliśmy z tego z chłopakami. Szkoda, że nie przez pełne 90 minut, ale to zawsze kolejne 20 na konto. Jeżeli trener postawi na mnie w kolejnym spotkaniu, to będę chciał kontynuować dobrą serię – dodaje bramkarz Wisły.
W Puławach zdają sobie jednak sprawę, że czeka ich trudne zadanie. Tym bardziej, że nadal będzie brakowało kilku zawodników. Dobra wiadomość to powrót Łukasza Kacprzyckiego. „Mały” normalnie ćwiczył w tym tygodniu i będzie mógł zagrać dłużej niż kilka minut przeciwko Stali. Gorzej, że nadal rehabilitację przechodzi Mateusz Pielach, a dłuższa przerwa czeka Bartłomieja Bartosiaka.
– Widać, że nasz najbliższy przeciwnik bardzo dobrze czuje się na swoim boisku, gdzie potrafi wykorzystać swoje atuty. W meczu ze Stalą byliśmy jednak w stanie przerwać dobrą passę rywala i z takim samym nastawieniem podejdziemy do niedzielnego spotkania. Chcemy przywieźć jakieś punkty, a najlepiej trzy. Przeciwko liderowi pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie walczyć z każdym – wyjaśnia Paweł Socha.