Zbierali petycje, krzyczeli przez megafony, ale przede wszystkim blokowali krajową drogę nr 17, chodząc po przejściu dla pieszych. W piątek w Wólce Orłowskiej pod Izbicą odbył się kolejny protest przeciwko budowie połączeń kolejowych do Centralnego Portu Komunikacyjnego, który chce zbudować rząd.
Pani Maria Kowalczyk z Małochwieja Małego mogła zostać w domu. Bo nawet jeśli rząd zrealizuje swoje plany i tzw. szprycha nr 5 linii szybkiej kolei, projektowanej dla Centralnego Portu Komunikacyjnego (jest planowana między Warszawą a Łodzią), powstanie, to jej gospodarstwu nic nie grozi. A mimo to, w gorące, piątkowe popołudnie starsza pani była w Wólce Orłowskiej (gm. Izbica), gdzie przeciwnicy inwestycji zorganizowali protest.
– Nie dla siebie tu jestem, ale dla dzieci, dla mojego syna i mojej synowej. Bo oni mogą swój nowiutki dom stracić – argumentuje kobieta.
W Wólce Orłowskiej takich osób, które chciały powiedzieć stanowcze „nie” budowie torów było więcej, w sumie grubo ponad 200, wśród nich m.in. Renata Gleń z tej wioski. Przyszła na pikietę, bo każda z planowanych tras (są pod uwagę brane cztery warianty) biegłaby przez jej podwórze.
Przyjechali głównie mieszkańcy powiatu krasnostawskiego, ale nie tylko. Była też silna, głośna i wyraźnie widoczna reprezentacja gminy Zamość, w której rządowa inwestycja ma również bardzo wielu przeciwników. Poznali się m.in. podczas niedawnego protestu w Warszawie, przed siedzibą spółki CPK. Mają wspólny interes i dlatego się wspierają.
Ludzie z terenów, na których planowana jest szybka kolej boją się wywłaszczeń, utraty domów, firm, swoich gospodarstw. Ale walczą też o środowisko naturalne, bo projektanci szprychy nr 5 założyli, że tory mogłyby przecinać nawet obszary Natura 2000. Walczą także o miejsca ważne dla ich lokalnych społeczności. Tak jak Izabela Wojtal i Marta Mazurek z Krasnegostawu, które protestując, chcą bronić swoich domów, ale również krasnostawskiego, zabytkowego stawu czy pomników znajdujących się na trasie projektowanej linii kolejowej. – Tyle jest pól, tyle nieużytków, a oni tory poprowadzili przez samo miasto – tłumaczą kobiety.
Synowa Marii Kowalczyk pracuje w Krasnymstawie. Jeśli nowe kolejowe trasy powstaną, to w Małochwieju Małym zostanie zlikwidowany przejazd kolejowy i miejscowi stracą najkrótszy dojazd do miasta. – Siadłam sobie i policzyłam, że jak przyjdzie synowej tylko raz dziennie jechać naokoło, to w ciągu roku zrobi 2160 dodatkowych kilometrów – martwi się starsza pani.
Dom Marioli Złamańczuk z Krasnegostawu rządową inwestycję powinien przetrwać. A mimo to, ona również protestowała. – Na znak solidarności z moimi przyjaciółkami, ale też niedawnymi klientami – opowiada. Pracowała w banku. Wie, ile ludzi kosztowały budowy domów i spłaty kredytów. I nie wierzy, by przy wypłacie odszkodowań za wywłaszczenia ktokolwiek był w stanie im choć część wydanych, np. na odsetki, pieniędzy zwrócić. – Albo się ugną przed tym gniewem, albo po prostu za rok wybory. Liczę, że ten rząd ich nie wygra. Wszystkie te pomysły padną, bo nikt inny tak nikczemnej inwestycji nie zrealizuje – przewiduje kobieta.
Tym razem do protestujących dołączyli nie tylko samorządowcy, ale też parlamentarzyści. W Wólce Orłowskiej obecny był Krzysztof Grabczuk (PO), ale również Teresa Hałas (PiS), która zapewniała, że w pełni popiera postulaty protestujących i robi wszystko, by im pomóc. Tyle, że z Marcinem Horałą, pełnomocnikiem rządu ds. CPK nie miała okazji się spotkać, bo był za granicą. Z kolei wicepremier Jacek Sasin przebywał ostatnio w regionie, m.in. w Tarnogrodzie w związku z rządowymi dotacjami dla budowy obwodnic, ale... z jej zaproszenia do Krasnegostawu nie skorzystał. – To było nie fair – skwitowała parlamentarzystka.
Piątkowy protest w Wólce Orłowskiej był nie tylko pikietą. Ludzie blokowali też krajową drogę nr 17, chodząc co jakiś czas po przejściu dla pieszych. – Robimy przerwy, żeby nie denerwować kierowców. Oni nie są niczemu winni. Ale musimy pokazać, że jesteśmy – tłumaczy Mariusz Wrona, jeden z organizatorów protestu.
Na miejscu były też duże siły policji. Mundurowi kierowali ruchem, pilnowali porządku, ale także rejestrowali przebieg zdarzenia na filmach.