Okładał niepełnosprawnego na wózku taboretem i nożem. Marek O. – oskarżony o tę brutalną napaść – stanął w środę przed sądem. Mężczyzna ma już na koncie konflikty z prawem.
Proces dotyczy ataku, do którego doszło w grudniu ubiegłego roku w Motyczu. 31-letni Marek O. był w domu swojej przyjaciółki. Pili alkohol m.in. w towarzystwie jej niepełnosprawnego ojca. Mężczyzna nie ma nogi i porusza się na wózku. Z akt sprawy wynika, że podczas imprezy doszło do kłótni. Marek O. wpadł w szał. Wypił alkohol, który pozostał w butelce, wybiegł z pokoju, po czym wrócił uzbrojony w dwie siekiery. Zaczął niszczyć domowe sprzęty.
Przerażona kobieta uciekła wtedy na górę i zamknęła się w pokoju. Marek O. za nią pobiegł. Nie mógł otworzyć drzwi, więc próbował porąbać je siekierą – czytamy w akcie oskarżenia. Z akt sprawy wynika, że młody mężczyzna zachowywał się jak ktoś pod wpływem narkotyków.
Po nieudanej próbie porąbania drzwi wrócił do pokoju na parterze i rozbił sobie na głowie kieliszek. Następnie chwycił stojący obok taboret i zaczął okładać nim ojca swojej przyjaciółki. Trafił go w ramię i głowę. Marek O. chwycił również leżący na stole nóż i bił nim swoją ofiarę po głowie. Niepełnosprawny mężczyzna nie był w stanie się bronić.
Na szczęście jego córka na chwilę odwróciła uwagę napastnika. To prawdopodobnie uratowało mu życie. Znajomy gospodarzy, który również uczestniczył w imprezie, zabrał pobitego mężczyznę na zewnątrz i wezwał pomoc. Sąsiadka ratowników zadzwoniła po pogotowie. W szpitalu okazało się, że niepełnosprawny ma liczne złamania, m.in. szczęki i kości łokciowej.
Marek O. niedługo po awanturze został zatrzymany przez policjantów. Miał blisko półtora promila alkoholu w organizmie. Badanie wykazało, że był również pod wpływem narkotyków. W jego pokoju znaleziono amfetaminę i leki psychotropowe.
Z aktu oskarżenia wynika, że 31-latek już wcześniej bywał bardzo agresywny. Kilkanaście dni przed napaścią na niepełnosprawnego zaatakował pasażerkę pociągu. Dmuchał jej w twarz papierosowym dymem. Kiedy kobieta próbowała odejść, rzucił się na nią i chwycił za szyję. Interweniowała Straż Ochrony Kolei. Marek O. wdał się w szarpaninę z mundurowymi i groził im śmiercią.