Rozmowa z Jakubem Kuleszą, kandydatem Komitetu Wybiorczego Wyborców „Kukiz, Wolność, Lubelscy Patrioci i Ruchy Miejskie” na prezydenta Lublina
• Dlaczego chcecie sprzedawać prywatnym firmom nazwy ulic, placów, skwerów?
– Nie sprzedawać, tylko wynajmować i bez ulic, tylko ronda, skwery, mosty, czyli miejsca niezwiązane z danymi adresowymi, żeby nie było problemów przy ponownej zmianie nazwy. Jest to związane z ogromnym długiem miasta. Prezydent Żuk doprowadził do zadłużenia rzędu 1 mld 400 mln zł. Jest to ponad 65 proc. przychodów miasta. Nie wyobrażam sobie, by jakakolwiek firma czy gospodarstwo domowe mogło się zadłużyć do takiego poziomu, by nie być w stanie skutecznie to spłacać. Rata kredytu sięga w tym roku kwoty 120 mln, czyli to jest więcej niż deficyt budżetowy. Za te 120 mln, które spłacamy rocznie, można by wybudować cały aquapark.
• I ja rozumiem, że firmy miałyby, wynajmując sobie nazwę placu, nazwę skweru, spłacać ten dług?
– To jest tak poważny problem, że wymaga innowacyjnych, kreatywnych pomysłów.
• Ile pieniędzy się z tego uzyska?
– Rynek pokaże. Jeszcze nie słyszałem, by jakieś miasto wynajęło miasto ronda jakiejś globalnej marce, więc jestem pewien, że globalne marki będą w stanie za taką innowację sporo dać. Planujemy, by można było wynająć na 5 lat nazwę ronda w formie licytacji, oczywiście wyłączone będą nazwy godzące w porządek publiczny. Jeżeli akcja przyniesie oczekiwane wyniki finansowe, rzędu milionów złotych, to będzie można to kontynuować. Po pięciu latach będzie można ponownie wynająć nazwę lub nadać tradycyjną.
• Dlaczego pan tak snuje wizję bankructwa miasta z powodu wysokiego zadłużenia, skoro Regionalna Izba Obrachunkowa, która sprawuje nadzór nad finansami samorządów, regularnie zatwierdza budżet Lublina i nie stwierdza zagrożeń?
– Gdyby PO w 2014 r. nie zmieniła ustawy, nie usunęła progów, to prezydent nie mógłby uchwalić budżetu z takim deficytem. Ponieważ progi zostały już przekroczone, mówię o progach stosunku zadłużenia do przychodów miasta, przekroczyły już 65-66 proc. Są też progi wyliczane przez RIO i my na nich balansujemy. Jeżeli zobaczymy na najbardziej zadłużone gminy, jest ich 2000 w całej Polsce, to jesteśmy na 10. miejscu.
• Miasto w ogóle nie powinno pożyczać pieniędzy?
– Myślę, że powinniśmy być raczej w końcówce tego rankingu, a nie na czele. Z jakiego powodu? Po prostu jesteśmy nie za bogatym miastem wojewódzkim i nie stać nas na tak gigantyczną ratę kredytową. Jeżeli jeszcze ten dług szedłby w inwestycje, czyli coś, co przynosi zysk, to ja byłbym w stanie to zrozumieć. Ale ten dług idzie na wielkie budowle, takie jak Arena Lublin, Aqua Lublin, deptak, czy wymiana kostki brukowej z nowej na nowszą, która kosztowała 15 mln zł i niestety te wszystkie obiekty przynoszą miastu dodatkowe straty.
• Arena Lublin jest niepotrzebna?
– Być może jest źle zarządzana, ponieważ MOSiR, w którym pracuje szereg radnych i ich rodzin, przynosi wielomilionowe straty i ma problemy finansowe.
• Rozumiem, że pan proponuje, żeby miasto w ogóle nie pożyczało pieniędzy, nawet na tzw. wkład własny do inwestycji finansowanych w większości przez Unię Europejską?
– To mit, że my tak niewiele wkładamy, a to przekłada się na wielki wzrost. Zadłużamy się w ogromnej skali, na każdą czteroosobowa rodzinę przypada 17 000 zł długu i w zamian budujemy inwestycje, które przynoszą ogromne straty.
• Ale dzięki unijnemu dofinansowaniu zbudowano, jak by nie było, dosyć dużo dróg, a żeby dołożyć pieniądze do unijnej dotacji, trzeba było je skądś wziąć. Skąd? Nie pożyczać?
– Akurat w przypadku dróg wiele zyskujemy. Lublin według raportu Tom Tom jest 2. najbardziej zakorkowanym miastem w Polsce, 12. w Europie. Codziennie, według tego raportu, spędzamy 37 minut w korkach. Jeżeli przez budowę dróg jesteśmy w stanie przynajmniej połowę z tego oszczędzić, to zyskujemy wszyscy, bo mamy czas na rozwój zawodowy, rozwój osobisty. Na drogi nie warto żałować pieniędzy. Natomiast szereg obietnic wyborczych, które służą temu, żeby utrzymać władzę lub zdobyć władzę kosztem nas, bo kosztem kredytu, nie jest uczciwym rozwiązaniem.
• Pan cały czas nie odpowiada na pytanie. Czy powinniśmy pożyczać pieniądze, żeby dokładać do inwestycji finansowanych przez Unię Europejską?
– Zadłużanie się jest nieetyczne, ponieważ polityk pożycza pieniądze dzisiaj i zadłuża nasze dzieci…
• Czyli nie powinniśmy?
Nie, nie powinniśmy uchwalać budżetu z deficytem.
• To skąd miasto powinno brać pieniądze na wkład własny do unijnych projektów? Jak zarobić?
– Podaję szereg propozycji, chociażby z tym wynajmem rond. Przede wszystkim lepsze zarządzanie pieniędzmi publicznymi.
• Pan mówi o oszczędnościach, a tylko z oszczędności możemy uzbierać te pieniądze?
– Taki mamy rozbuchany budżet. Spółki miejskie zarządzane przez działaczy partyjnych przynoszą wielomilionowe straty. Miasto nie szanuje publicznego pieniądza. Wydaje, zadłuża…
• O ile jest pan w stanie zmniejszyć koszty funkcjonowania miasta?
– Przykład energii elektrycznej…
• Nie pytam o przykład, tylko o kwotę.
– Ja muszę o konkretach powiedzieć…
• Do metod przejdziemy, pytam o kwotę.
– To będzie trzeba każdy przykład zsumować.
• Nie sumował pan jeszcze?
– Trzeba zacząć od poważnego audytu stanu finansów miasta i poszukać oszczędności. Ja podałem przykłady. Wymiana starego oświetlenia na energooszczędne spowoduje spadek zużycia energii o 50 proc., to są wielomilionowe oszczędności. Są firmy, które oferują wymianę za darmo, w modelu „przez pięć lat pobieramy połowę z zaoszczędzonych pieniędzy”. Taka inwestycja jest bezkosztowa i można dużo oszczędzić.
• Ile? To chyba liczyliście.
– Miliony złotych. Jeżeli przeprowadzimy jawne i otwarte konkursy na stanowiska kierownicze, w spółkach, w instytucjach miejskich, nie tylko w zarządach, ale i radach nadzorczych, wówczas, jestem pewien, że mieniem miasta, które jest na poziomie 5-6 mld zł, będą zarządzać osoby, które mają do tego kompetencje. I każdy z mieszkańców będzie mógł sprawdzić poprzez obejrzenie nagrania z przesłuchania konkursowego, czy dana osoba dostała stanowisko, bo ma układy, bo jest członkiem PO, czy Solidarnej Polski, bo taką przynależność mają prezesi spółek miejskich, czy przynajmniej mieli, czy wygrała ten konkurs, bo ma rzeczywiste kompetencje do zarządzania wielomilionowym majątkiem.
• Mówi pan o poszukiwaniu oszczędności, a jednocześnie proponuje wprowadzić bezpłatny 20-minutowy postój w Strefie Płatnego Parkowania. To nie sprzeczność?
– Nie. To się przełoży na większe wpływy z podatków od nieruchomości.
• Jaka jest ta relacja między rezygnacją z opłat a zwiększeniem wpływów z podatków?
– Walka z samochodami prowadzi do spadku wartości nieruchomości. Przy Zamojskiej, czy Kunickiego, firmy, handlarze, sklepikarze wynoszą się, ponieważ klient nie zatrzyma się, jak nie ma gdzie zaparkować. Woli pojechać do marketu wielkiego, trochę dalej, z parkingiem, niż kupić w lokalnym sklepie. I to prowadzi do tego, że przedsiębiorcy wynoszą się, spada wartość nieruchomości i miasto się nie rozwija.
• Przeliczał pan, o ile więcej miasto będzie mogło zyskać na zwiększonych wpływach z podatku, jeżeli zrezygnuje przez 20 minut z pobierania opłaty parkingowej?
– Wystarczy spojrzeć na przykłady innych miast. My przeanalizowaliśmy sytuację energii elektrycznej, zmniejszenia kosztu podatku od środków transportowych. Są gminy w Polsce, które zmniejszając podatek od środków transportowych…
• Ale ja pytam o coś innego.
– Próbuję pokazać miejsca, które mamy policzone.
• A ja pytam, czy to liczyliście.
– Policzyliśmy, że mamy jeden z najwyższych podatków od nieruchomości, który uderza nie tylko w mieszkańców, ale i przedsiębiorców. Co więcej, ten podatek nie jest rozróżniany, tzn. galeria handlowa płaci taki sam podatek od metra, jak nauczyciel który lekcji angielskiego udziela gdzieś na czwartym piętrze kamienicy w tragicznym stanie.
• Stawki powinny być różne?
– Powinny być rozróżnione.
• Dlaczego wasz komitet chce wyprowadzać duże imprezy na obrzeża miasta?
– Uważamy, że miasto powinno być dla wszystkich. I dla studentów, i dla mieszkańców takiej dzielnicy jak Stare Miasto, czy Śródmieście. Problem koncertów, które odbywały się chociażby na pl. Zamkowym, zgłaszali mi, jako posłowi, mieszkańcy miasta, wskazując po pierwsze na negatywny wpływ, zwłaszcza basów, na konstrukcję, ale także na niemożność mieszkania, gdy ten hałas się niesie.
• Gdzie imprezy mogłyby się przenieść?
– Podałem przykład Zalewu Zemborzyckiego. Można uruchomić linie, które by wiozły na tę imprezę i potem z tej imprezy za symboliczną złotówkę…
• I taki Carnaval Sztukmistrzów można przenieść nad zalew?
– Ja mówię głównie o koncertach.
• Czyli nie wszystkie imprezy?
– Nie wszystkie.
• Bloków na górkach czechowskich nie będzie?
– To temat, od którego ucieka zarówno prezydent Żuk, jak i poseł Tułajew. Według mnie nieuczciwą jest zmiana planu zagospodarowania pod nowego właściciela, to nie jest żaden argument. To są płuca Lublina, od których zależy zdrowie, świeże powietrze w całym mieście.
• Ale mimo wszystko mieliby się na ten temat wypowiadać mieszkańcy?
– Oczywiście, tak jak w każdej kontrowersyjnej kwestii. Ja nie jestem alfą i omegą, uważam, że w takich kluczowych, kontrowersyjnych kwestiach powinno być referendum lokalne. Proponujemy raz do roku referendum na szereg kluczowych tematów.
• Kto by je wybierał?
– Obywatele by zgłaszali te tematy do Rady Miasta, radni wybieraliby kilkanaście, kilkadziesiąt i raz do roku, w danym terminie, odbywałoby się referendum lokalne, które po przekroczeniu progu frekwencyjnego byłoby wiążące.
• Nie uważa pan, że Rada Miasta mogłaby na przykład odrzucić na tym etapie tematy, które byłyby kontrowersyjne, zostawiłaby jakieś mdłe?
– Wówczas należałoby wprowadzić zasadę, że jeżeli pod danym wnioskiem zebrano 1000 podpisów, rada nie mogłaby go odrzucić. To wszystko i tak trzeba by uregulować uchwałą Rady Miasta i nasi kandydaci się do tego zobowiązali. Jeżeli mieszkańcy chcą decydować o sprawach ważnych, jak górki czechowskie, to zachęcam do głosowania ma kandydatów naszego komitetu. A ja będę osobiście zachęcał mieszkańców do głosowania za pozostawieniem górek w obecnym stanie.
• Na ile mandatów liczy pan w radzie miasta?
Na sześć. Minimum.
ROZMOWY Z KANDYDATAMI
Wybory samorządowe 2018. Rozmowy z kandydatami startującymi w wyborach na urząd prezydenta Lublina prezentujemy w porządku alfabetycznym. W środę rozmowa z Joanną Kunc