W sobotę oficjalnie poznaliśmy następcę Łukasza Gizy. Byłego napastnika w roli szkoleniowca Powiślaka zastąpił inny piłkarz, który w przeszłości był specjalistą od strzelania bramek – Kamil Witkowski.
Witkowski w swojej karierze piłkarskiej rozegrał 36 meczów na boiskach ekstraklasy i zdobył w nich sześć goli. Znany jest przede wszystkim z występów w Cracovii. 35-latek na swoim koncie ma jednak także niemal 100 meczów w I lidze, a także 50 na drugoligowych boiskach.
W swojej karierze zakładał również koszulkę: Wisły Kraków, Górnika Łęczna, Znicza Pruszków, ale i innych ekip z naszego regionu: Orląt Spomlek Radzyńn Podlaski, Lublinianki Lublin, a także Lewartu Lubartów. Karierę kończył za to w barwach Polonii Gwardii Nowy York. Co ciekawe, Witkowski dostawał także powołania do reprezentacji Polski, kiedy selekcjonerem Biało-Czerwonych był Leo Beenhakker.
Pracę trenera rozpoczął w Stanach Zjednoczonych. Później prowadził rocznik 2006 w Akademii Motoru Lublin. Sezon 2019/2020 także spędził w ekipie żółto-biało-niebieskich, ale tym razem pracował z rezerwami tego klubu, które awansowały do klasy okręgowej wygrywając wszystkie swoje mecze.
– W trakcie swojej kariery piłkarskiej miałem okazję występować w takich klubach jak Wisła Kraków, Cracovia czy Górnik Łęczna. Byłem również powoływany do kadry reprezentacji Polski, gdy selekcjonerem był Leo Beenhakker. Pracowałem z jednymi z najlepszych trenerów w Polsce, takimi jak: Wojciech Stawowy, Orest Lenczyk czy Henryk Kasperczak, także mam jakieś boiskowe doświadczenie – może nie najwyższe ale coś na pewno z tego wyciągnąłem – wyjaśnia Kamil Witkowski cytowany przez klubowy portal zespołu z Końskowoli.
Nowy szkoleniowiec Powiślaka wyjaśnia także, jak wyglądały jego początki w roli trenera.
– Zaczynałem w Stanach, w akademii, następnie wróciłem do Polski i dostałem propozycję z Motoru Lublin. Na początek rocznik 2006. Przejmując tę drużynę każdy w klubie mówił, że jest to najsłabszy rocznik – Duńczyk Cup 13 miejsce na 14 drużyn, praktycznie wszystkie turnieje były zakończone na ostatnim miejscu. W pierwszym sezonie po objęciu zespołu udało się zdobyć mistrzostwo województwa i wygrać turnieje ogólnopolskie. Myślę, że nasza wspólna praca pokazała, że idziemy w dobrym kierunku. Nieco później dostałem propozycję, aby zostać trenerem napastników w klubie oraz jeszcze jedną propozycję od ludzi, którzy bardzo mocno we mnie wierzyli. Był to projekt długofalowy, czyli rezerwy Motoru Lublin. Wydaje mi się, że wspólnie z klubem i koordynatorem Tomkiem Jasikiem, Wojtkiem Stefańskim zrobiliśmy naprawdę dobrą robotę, bo nigdy nie pozwoliliśmy na to, żeby Motor stracił punkty w meczach w niskiej klasie rozgrywkowej. Możemy być dumni z tego, że zdobyliśmy 118 bramek, tracąc tylko 5 – dodaje Witkowski.
Wyjaśnił także, jak wyglądało rozstanie z żółto-biało-niebieskimi i jakie plany ma odnośnie pracy w Powiślaku.
– Boli mnie tylko to, że przez pół roku nikt mi nawet nie podziękował i nie wymienił mojego nazwiska, że jestem trenerem tej drużyny. Cóż, takie jest życie i życzę Motorowi powodzenia odchodząc z klubu. Co do Powiślaka planem jest zatrzymanie zawodników, którzy mają propozycje z innych drużyn. Wygrywając Puchar Polski na szczeblu okręgu lubelskiego i zajmując dosyć wysokie miejsca w IV lidze jasne jest, że mają jakieś propozycje i trzeba tych chłopców po prostu zatrzymać. Dodatkowo trzeba wzmocnić kadrę, a czas pokaże co z tego wyjdzie. Ja jestem optymistą i mierze wysoko. Nie chcemy głośno mówić, chcemy po prostu pracować – kończy nowy opiekun ekipy z Końskowoli.