Statystyki są zatrważające. Co dziesiąta osoba korzystała w 2008 r. z pomocy opieki społecznej. Kilkaset kolejnych żyje z posiłków wydawanych w MCPR, a ponad tysiąc uczniów korzysta z dożywiania w szkołach.
Żebracy są ostatnio zmorą zamojskich sklepów i pubów. Od wielu czuć alkohol. Niektórzy bywają natarczywi. Żebrzą też kobiety i dzieci.
- Często te dzieciaki są zabiedzone - przyznaje pracownica jednego z biur podróży w Zamościu. - To przykre. Wchodzą do biur i trudno się ich pozbyć. Jestem prawie pewna, że pieniądze idą na wódkę dla ich rodziców… Zresztą niektórych z nich nawet znamy. Nie brakuje też osób, które szperają po śmietnikach, zbierają puszki i złom. Z biedy.
Statystyki to potwierdzają. Z pomocy MCPR korzystało w ub. roku aż 6 tys. 854 osób. To ponad dziesięć proc. wszystkich mieszkańców Zamościa! Zasiłki celowe na łączną kwotę 1,3 mln. zł dostało 1455 osób, zasiłki okresowe przyznano 971 osobom (wydano na to ok. 1,7 mln zł), natomiast zasiłki stałe otrzymało 218 osób (poszło na to ok. 716 tys. zł).
Udzielano także tzw. pomocy rzeczowej. Ponad 420 osób otrzymało np. opał na zimę. Z kuchni MCPR korzystało kilkaset osób. Wydano dla nich ok. 53 tys. obiadów (koszt każdego z nich to 4,25 zł). Na dożywianie 1085 najuboższych uczniów zamojskich szkół wydano 476 tys. zł. Dzieci i młodzież dostawała obiady w szkolnych stołówkach. To nie wszystko.
W ramach programu "Dożywianie osób i rodzin dotkniętych ubóstwem” wydano 167 tys. kg artykułów żywnościowych. Było to m.in. mleko, mąka, cukier, makarony, kasza i dżemy. Oprócz tego 1730 kg przekazały bezpłatnie najuboższym miejscowe hurtownie i sklepy spożywcze. Wartość tej żywności oszacowano na ok. 700 tys. zł. Z tej formy pomocy skorzystało ponad 2,8 tys. mieszkańców miasta.
- Jesteśmy najbiedniejszym regionem Unii Europejskiej, ale robimy wszystko, aby najuboższym pomóc - zapewnia Halina Rycak, szefowa zamojskiego MCPR. - Skala oferowanej przez nas pomocy jest naprawdę duża. Sprawnie realizowany jest m.in. rządowy i lokalny program pomocowy. Dzięki nim najubożsi mieszkańcy miasta mają zapewnione minimum do życia. Jednak skala ubóstwa w Zamościu niestety nie zmniejsza się. Tak jest od lat.
Skąd zatem coraz większa liczba osób żebrzących?
- Oni uczynili sobie z tego zajęcia sposób na życie - tłumaczy dyrektor Rycak. - To się nasila w okresach świątecznych. Po prostu łatwiej jest wtedy brać ludzi na litość. Nie powinniśmy tego tolerować. Takie osoby zawsze mogą przyjść do nas i na pewno obiad dostaną. Mogą też liczyć na inną pomoc.