Zamojscy radni miejscy rozpoczęli batalię ze śmieciami na lokalnych targowiskach. Gdzie szukać winnych? Zdania są podzielone. Samorządowy wskazują na handlowców, a kupcy mają żal do swoich włodarzy.
Do narzekań dołączyła się też radna Zofia Piłat (SLD) i Stefan Kowalik, przewodniczący osiedla Orzeszkowej i Reymonta. Tyle że ich oburzył bałagan na tzw. zielonym ryneczku.
- Chodzi o targowisko przy ul. Orzeszkowej - tłumaczyła radna. - Kiedyś można było tam kupić warzywa i kwiaty. Teraz jest wszystko. Płoty obwieszone są trampkami i ubraniami. Wygląda to fatalnie.
- Kwitnie tam także handel papierosami bez akcyzy - dodał Kowalik. - To się odbywa w biały dzień!
Wcale nie lepiej jest na targowisku Nowe Miasto. W każdy czwartek przybywają tu tysiące zamościan. Towary upychane są na tandetnych straganach lub sprzedawane z ręki. Doszło do tego, że handlowcy stawiają auta na chodnikach, a piesi biegają po ulicach. Kupcy często zapominają też o sprzątaniu po sobie. Straż Miejska i policja coraz częściej tam zagląda, ale walka z krnąbrnymi handlowcami jest trudna. Nie tylko tam.
Wszystko "przebija” ogromna, weekendowa giełda w Mokrem. - Kłopot z tym targowiskiem jest rzeczywiście duży - przyznaje Ryszard Gliwiński, wójt gminy Zamość. - Jego zarządcą jest Aeroklub Ziemi Zamojskiej. Napisałem do nich pismo z wnioskiem, aby bardziej zadbali o porządek. Czekam na odpowiedź. Czy to coś da? Zobaczymy.
W obronę handlowców wziął jednak radny Marek Dziura (PiS). - Ludzie muszą sobie jakoś na tych prowizorycznych bazarach radzić - tłumaczył na sesji. - Efekty widać. Dlatego trzeba zorganizować w Zamościu bazar z prawdziwego zdarzenia. Wtedy uda się handel ucywilizować - zaproponował na sesji radny Marek Dziura (PiS)
- Od nas się wymaga i nie daje nic w zamian - rozzłościł się tymczasem handlowiec z Orzeszkowej. - Przeganiają nas z miejsca na miejsce i traktują jak zło konieczne. Jak tak można?