Do starej części Sułowa nie dojedzie ciężarówka, większy sprzęt rolniczy, ani nawet rower. Gospodarze pokłócili się o polną drogę. Władze gminy przymykają oko.
Dopinguje ją jeszcze 10 osób. Kobieta mieszka latem w starej części Sułowa. Stąd pochodzi i tu wraca ze Szczecina. - Sporna droga zaznaczona jest na mapach jako droga wewnętrzna o zmiennej szerokości - mówi Aleksandra Martyna, sekretarz gminy Sułów.
Wyjaśnia, że prawdziwego uwłaszczenia nie było na tym terenie. - Dopóki ludzie żyli w zgodzie, droga była przejezdna i był spokój. Dopiero jak pani Olszewska zaczęła pisać skargi, zaczęły się problemy - tłumaczy Martyna.
Ostatnie zabudowania przy wylocie drogi na szosę należą do rodziny Żurów: matki i trzech synów. Zajęli część drogi i nikogo nie chcą tamtędy przepuścić. - Przejeżdżałam drogą rowerem - opowiada Olszewska. - Żurowa zwaliła mnie na ziemię i pobiła trzonkiem od motyki. Straszy mnie jeden z jej synów. - Boję się o życie.
- Tędy drogi nie ma! - tłumaczy 78-letnia Feliksa Żur. - Jak ona jechała rowerem, ja mówię: "Trzeba opuścić posesję”, a ona, że musi jechać i uderzyła mnie w twarz. Ja jej nie pobiłam, bo ramię mnie boli
Jej zdaniem, droga wiodła kiedyś tylko do kuźni na ich podwórzu. Z map jednak wynika, że stary, rozebrany już, dom Żurów stał w drodze. - Kiedyś każdy tu budował się jak chciał, bez żadnego pozwolenia - przyznaje Tomasz Pańczyk, wójt Sułowa.
Ale Żurowie postępują tak nadal, a wójt udaje, że nic się nie dzieje. Niedawno w drodze gminnej wybudowali... szambo. Nadzór budowlany to widział. I nic. - W tej drodze stoją także od lat trzy stodoły i obora - usprawiedliwia bezprawie wójt. - Jak Żurowi damy nakaz rozbiórki szamba, to on zapyta: "A tamta stodoła”?
Na skutek konfliktów, gmina wytyczyła na nowo drogę. Ludzie byli przekonani, że będzie miała 6 m szerokości, ale miejscami ma tylko 2,5 m. Przy posesji Żurów, w środku wznowionej drogi, znalazła się stuletnia lipa. - Lipa rosła za drogą - przypomina sobie 83-letnia Marianna Pasieka. - Droga była szeroka, dwa wozy z sianem się mijały. Teraz żaden samochód tu nie zawróci. - Skoro lipa "nagle” wyrosła na drodze, to trzeba ją ściąć, a drogę wyrównać - twierdzi Olszewska. - Zetniemy ją po okresie wegetacji, ale zastanawiamy się, jak potem usunąć pień, skoro Żur zapowiedział, że nie wpuści maszyn na swój teren - zastanawia się wójt.
Gospodarz gminy myśli też o poszerzeniu drogi. Ale czy Żurowie mu na to pozwolą?