Pomnik Poległej Załodze Więzienia znajdujący się na cmentarzu parafialnym przy ul. Peowiaków w Zamościu od 60 lat budzi emocje byłych żołnierzy
Zamojskie więzienie w 1946 r. było pod zupełną kontrolą Urzędu Bezpieczeństwa. W budynku przebywało ok. 330 osób, chociaż miejsc nie było więcej niż dla 200 więźniów. Byli to głównie członkowie WiN, NSZ, UPA i dezerterzy z Wojska Polskiego. Więzienie miało złą sławę. W maju 1946 r oddział WiN pod dowództwem por. Romana Szczura, ps. "Urszula” przeprowadził brawurową akcję, podczas której uwolniono ok. 300 więźniów. Zginęło kilku wartowników. Poległych z wielką pompą pochowano na zamojskim cmentarzu.
- W tym więzieniu, w latach stalinowskich wykonywano wyroki śmierci na byłych żołnierzach podziemia - mówi Stanisław Mazur, prezes biłgorajskiego oddziału światowego związku żołnierzy AK. - To nie jest powód do chwały.
Na grobach poległych wartowników wystawiono pomnik z dwoma kamiennymi figurami w mundurach. Znalazła się tam także tablica z napisem: "S.P Bohaterskiej załodze więzienia w Zamościu (7 nazwisk), poległej z rąk faszystowskich i reakcyjnych najemników, w walce o wolność, najwyższe ideały ludności i sprawiedliwość społeczną”.
Napis pozostał do dziś. Ktoś jedynie wydrapał słowo "faszystowskich”. - To jest zgroza i skandal! - denerwuje się por. Jan Sitek, były żołnierz AK, WiN oraz więzień polityczny. - Pomnik postawiono oprawcom, a prawdziwych bohaterów usunięto w cień. Wielokrotnie nasz związek zwracał się do zamojskiego magistratu, starostwa i urzędu do spraw kombatantów z apelem o usunięcie tego napisu. Bez skutku. Nikogo to nie obchodzi. Ten pomnik i napis jest policzkiem wymierzonym nam w twarz!
Podczas ostatnich Zaduszek pomnik - jak co roku - tonął w morzu zniczy i świeczek. Czy mieszkańcy Zamościa wiedzą kogo czczą? - W treść napisu nie wnikaliśmy, ale... żołnierzy szanujemy - tłumaczył 30-latek, który przyszedł pod pomnik wraz z dwójką swoich dzieci. - Nie wiedziałem, że to byli ubecy. Jeśli tak jest w rzeczywistości, dlaczego ten pomnik nadal tutaj stoi?
Michał Durakiewicz z lubelskiego Biura Edukacji Publicznej IPN o treści napisu dowiedział się od nas. - Nie jestem zwolennikiem likwidowania reliktów PRL, ale należy je uzupełnić rzetelną informacją historyczną. Kto ma to zrobić? Kombatanci powinni złożyć do nas wniosek. Wydamy w tej sprawie opinię. Następny krok będzie należał do miejscowych władz - wskazuje.