Cztery dziewczynki zostaną w domu, bo sąd uchylił dziś tymczasowe postanowienie o umieszczeniu dzieci Anny i Piotra Łabenckich w pogotowiu opiekuńczym.
– Zwróciliśmy się do Rodzinnego Ośrodka Diagnostyczno-Konsultacyjnego o wydanie opinii – mówi sędzia Robert Kowalczuk.
Ale już widać poprawę. – Dostaliśmy z opieki społecznej farbę i wapno – opowiada matka dziewczynek, Anna Łabencka. – Ich pokój pomalowaliśmy na różowo, żeby było wesoło.
Duży pokój będzie niebieski, a kuchnia żółta. – Z pism, które dotarły do nas z opieki społecznej wynika, że rodzice poczynili zmiany na lepsze, a ojciec dzieci stara się o stałą pracę – dodaje sędzia Kowalczuk.
Piotr Łabencki przyznaje, że ma szansę na zatrudnienie w piekarni. – Gdybym znalazł tam robotę, mielibyśmy pewny dochód – mówi głowa rodziny.
Przypomnijmy, że Łabenccy mieszkają w starym, drewnianym domu wraz z czterema córkami w wieku od roku i 8 miesięcy do 11 lat, matką i bratem pana Piotra. Utrzymują się z zasiłku rodzinnego, korzystają również z pomocy opieki społecznej. Rodzice mają ograniczoną władzę nad dziećmi poprzez nadzór kuratora zawodowego.
Ten ostatni stwierdził poważne nieprawidłowości. Chodziło przede wszystkim o warunki mieszkaniowe: dzieci śpią w jednym łóżku, są niedożywione i zaniedbane, a domownicy są na bakier z utrzymywaniem porządku. Na tej podstawie zapadła decyzja o tymczasowym umieszczeniu dziewczynek w placówce opiekuńczej. Dziś została uchylona.