Ruch na osiedlu trzeba usprawnić – uważa jego przewodniczący. Pracownicy Zarządu Dróg Grodzkich w Zamościu sprawdzą, czy pomysł na wprowadzenie ruchu jednokierunkowego da się zrealizować. Przy okazji skontrolują też dziury na osiedlowych uliczkach i ilość miejsc parkingowych.
Mieszkańcy Zamościa mają coraz więcej samochodów. Miejsc parkingowych natomiast nie przybywa. Tak jest także na osiedlu przewodniczącego Kowalika.
Tam dodatkowo sytuację skomplikowała likwidacja garaży znajdującej się na tzw. bazie PKS przy ul. Sadowej.
Teren został sprzedany sieci Lidl, a prawie 100 właścicieli samochodów dostało wypowiedzenie najmu. Ich auta stoją teraz na osiedlu.
– Najgorzej jest w okolicach skrzyżowania ul. Ciepłej i Orzeszkowej – mówi Kowalik. – Także dlatego, że w sąsiedztwie działa przychodnia i apteka. Ruch jest tam utrudniony.
Przewodniczący wie, jak przeciwdziałać ciasnocie. – Należy wprowadzić ruch jednokierunkowy na Ciepłej – tłumaczy. – Kierowcy wyjeżdżający na tę ulicę od strony Orzeszkowej mogliby jechać tylko w lewo. Dotarliby w ten sposób do Sadowej. Tam mogliby spokojnie zawrócić na światłach… Natomiast na osiedle wjeżdżałoby się od strony ul. Piłsudskiego.
Zdaniem przewodniczącego ten pomysł kosztowałby niewiele. Wystarczy ustawić kilka znaków. To nie tylko usprawniłby ruch.
– Przybyłoby też miejsc parkingowych na ul. Ciepłej – tłumaczy. – Na razie nie można tam stawiać aut.
Mieszkańcom osiedla pomysł raczej przypadł to do gustu. – To rozwiązałoby wiele problemów – przyznaje Andrzej Gwiazdowski z bloku przy ul. Ciepłej. – Projekt wart jest rozważenia. Powinien zostać przeforsowany. – Trochę to dziwne, bo jeździlibyśmy wtedy właściwie w kółko – dziwi się inny mieszkaniec osiedla.
Co z tego wyniknie? Jutro o 7.30 przyjedzie na osiedle Anna Muszyńska, dyrektor ZDG w Zamościu. Razem z członkami zarządu spenetruje osiedle. Wspólnie zastanowią się nad sytuacją.
To nie wszystko. Urzędnicy stwierdzą czy liczba miejsc parkingowych jest rzeczywiście za mała oraz zbadają nawierzchnię osiedlowych ulic. Będzie sporo roboty.
– Dziur i wyrw u nas nie brakuje – zapewnia Stefan Kowalik – Zima dała się im we znaki.