Po sześciu miesiącach nieobecności ryś Horaj wrócił na Roztocze. – Wszystko poszło w dobrym kierunku. Zwierzę ma tzw. koci instynkt łowiecki, który pozwoli mu przetrwać w naturalnym środowisku – mówi dr Sabina Nowak, prezes Stowarzyszenia dla Natury „Wilk”.
Przypomnijmy, Horaj od końca listopada przebywał Ośrodku dla Dzikich Zwierząt „Mysikrólik” w Bielsku-Białej. Wtedy uratowali go przyrodnicy po tym jak na drodze prowadzącej do Hrebennego samochód śmiertelnie potrącił jego matkę. Okazało się, że osierociła ona siedmiomiesięczne kocię. Bez opieki nie miało szans na przeżycie. Małym zajęło się Stowarzyszenie dla Natury "Wilk", które we współpracy z pracownikami Roztoczańskiego Parku Narodowego i lokalnymi przyrodnikami go odłowiło. Teraz po 6 miesiącach nieobecności wraca na Roztocze.
– Horaj nabrał sporo sił w ośrodku rehabilitacji, bardzo zmężniał i wyrósł. Ważył ponad 16 kilogramów, kiedy były przeprowadzone na nim ostatnie badania. Przez cały ten okres był żywiony mięsem saren, które zginęły na drogach. Miał naturalny pokarm – mówi prezes stowarzyszenia.
Opiekunowie w kwietniu mówili nam, że mają nadzieję, że ryś opuści ośrodek jeszcze w maju. Wszystko na szczęście poszło zgodnie z planem i zwierzę wraca do swojego naturalnego środowiska.
– Uznaliśmy, ze jest to najlepszy okres, żeby go wypuścić. W maju rodzą się młode sarny, zające, które są łatwiejszą zdobyczą dla niedoświadczonego kota – wyjaśnia.
Horaj został wypuszczony w otulinie Roztoczańskiego Parku Narodowego w obecności pracowników RPN, Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie i lekarza weterynarii. Przez najbliższe 1,5 roku będzie obserwowany przez członków stowarzyszenia. Przed wypuszczeniem na wolność założono mu specjalną obrożę telemetryczną.
– Będziemy mieli pełen obraz adaptacji zwierzęcia do środowiska naturalnego oraz będziemy wiedzieli, jakie są jego relacje z innymi rysiami – dodaje prezes stowarzyszania.
Na Roztoczu mieszka kilkanaście rysi.
Na filmie udostępnionym przez stowarzyszenie widać, jak zwierze stawia pierwsze kroki w swoim nowym – starym otoczeniu. Od przyrodników dodatkowo dostał „wyprawkę” w postaci kilku żywych zwierząt. – Chcieliśmy zobaczyć czy ma potencjał. Czy jest w stanie coś samemu złapać i zjeść – mówi dr Sabina Nowak.