Usuwają drzewa blisko bramy wjazdowej do jednostki wojskowej. Mieszkańcy obawiają się, że to przygotowanie ziemi do sprzedaży i postawienia tam bloków.
O sprawie zaalarmował nas jeden z Czytelników. Zaniepokoiła go wycinka prowadzona w Koszarach.
– Blisko bramy wjazdowej na teren wewnętrzny jednostki wojskowej – precyzuje mężczyzna i dodaje: – Jest to jedyny teren zielony na terenie Koszar będący własnością miasta Zamość. Reszta została sprzedana w prywatne ręce.
Mężczyzna przyznaje, że drzewa są stare, ale czy od razu trzeba je wycinać? Jego zdaniem można by przyciąć, bo wycinka to „duża stratę ekologiczna dla miasta i historycznego charakteru terenu Koszar”.
Marta Lackorzyńska-Szerafin, rzecznik prasowy zamojskiego Ratusza tłumaczy, że o wycinkę apelowali sami mieszkańcy osiedla. – Ponieważ po burzach czy wichurach zdarzało się, że gałęzie łamały się i spadały na chodnik – informuje.
Wyjaśnia też, że przed wycinką pracownicy miasta ocenili, że drzewa są w „złym stanie fitosanitarnym”. – Urząd Miasta Zamość wystąpił więc z wnioskiem do marszałka województwa lubelskiego o wycinkę drzew w Koszarach. Jak wynika z decyzji marszałka drzewa są w osłabionej kondycji, zdeformowane, niektóre pokryte jemiołą i zamierające, nie rokujące szansy na przeżycie – opisuje Lackorzyńska-Szerafin.
Do usunięcia zakwalifikowano sześć drzew. I okazuje się, że te plany nie spodobały się wszystkim. Mieszkańcy zgłosili urzędnikom skargi. – Wydział GKiOŚ zlecił dodatkową opinię dendrologiczną, która potwierdziła zasadność tej decyzji. Aby zrekompensować straty środowisku, do 31 maja 2021 r. Urząd Miasta wykona nasadzenia zastępcze – będzie to również sześć drzew – wyjaśnia rzecznik.
Ale jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy. Zgłaszający nam sprawę Czytelnik obawia się, że w taki sposób miasto przygotowuje teren do sprzedaży. Jeśli stanąłby tam np. blok to nowy właściciel terenu miałby do usunięcia, a następnie do zrekompensowania mniej drzew.
Tym bardziej, że miejscowy plan zagospodarowania terenu zezwala tu na teren zielony, usługowy a także na zabudowę wielorodzinną.
Lackorzyńska-Szerafin, kiedy pytamy o możliwą sprzedaż ziemi, jednak zapewnia: – Nie ma takich planów – mówi i dodaje: – Podkreślam raz jeszcze, że najważniejsze jest bezpieczeństwo ludzi i mienia, o co administrator terenu ma obowiązek dbać.