Kanclerza Niemiec zaproszono m.in. do Zamościa i Kazimierza Dolnego. Miałby też odwiedzić Lublin i Nałęczów. - Odpowiedzi jeszcze nie mamy, ale informacje o naszym zaproszeniu podało ponad 100 niemieckich gazet i agencji prasowych - mówi Andrzej Kozłowski, prezes Polskiej Organizacji Turystycznej.
Na razie nie ma szczegółowego planu pobytu kanclerza w Polsce. POT chciałby kanclerza zaprosić do Zamościa, Sandomierza, Kazimierza, Lublina, Nałęczowa i na Mazury. - Okolice Zamościa to bardzo atrakcyjny region, podobny do Perazzo we włoskiej Toskanii, gdzie kanclerz spędzał do tej pory wakacje.
- Gościliśmy już u siebie premierów Juszczenkę, Buzka, Millera - wylicza Maria Brzozowska, dyrektorka hotelu "Orbis-Zamojski”. - Mamy cztery klimatyzowane apartamenty z widokiem na Rynek Wielki. Myślę, że kanclerz byłby zadowolony z widoku, który kojarzyć się może z miastami we Włoszech (ceny: 399 zł za noc w ciągu tygodnia i 239 w weekend).
Z doniesień prasowych wynika jednak, że Gerhard Shroeder preferuje niewielkie pokoje z rodzinną atmosferą. - Szczególnie godna polecenia byłaby zagroda "Guciów” pomiędzy Krasnobrodem a Zwierzyńcem - 60 zł za nocleg bez wyżywienia - podkreśla Zofia Wywrocka z Zamojskiego Ośrodka Informacji Turystycznej.
Czy Zamość mógłby zauroczyć kanclerza swoją kuchnią? - Jadł u nas prezydent Kwaśniewski, później jego małżonka, myślę, że im smakowało - uważa Marianna Fostakowska, współwłaścicielka restauracji "Padwa”. - Polecamy nalewki własnej roboty, które trzymamy na specjalne okazje. Poza tym skoro kanclerz jest przyzwyczajony do Włoch, to powinien się dobrze poczuć w naszej restauracji. Kamienica, w której się mieścimy, była osobiście projektowana przez Bernarda Moranda dla rodziny Tellinich - dodaje M. Fostakowska.
- Aż dostałam dreszczy, na myśl o takim gościu. Nasz hotel jest piękny i zabytkowy, ale standard na taką osobistość jeszcze jest za niski - przyznaje Józefa Wolna, właścicielka "Willi Słonecznej” w Kazimierzu.
Nie byłoby natomiast kłopotu z jedzeniem. - Byłem trzy lata w Niemczech, więc z kuchnią niemiecką nie mam problemu - tłumaczy Witold Iłłakowicz, który w swojej "Zielonej Tawernie” gościł już prezydenta Ukrainy Leonida Kuczmę i Aleksandra Kwaśniewskiego. - Menu wymagałoby specjalnych ustaleń. Mógłbym zaproponować polędwicę po angielsku i polski barszcz.
Wizyta kanclerza Niemiec nie stanowi problemu dla Lublina. - Mamy apartament prezydencki. To gabinet owalny z barem, sypialnia z łazienką i yacuzzi oraz mały pokój dla ochrony - wyjaśnia Magdalena Sendejewicz-Michalak, specjalista ds. marketingu w hotelu "Europa”. Doba w takim apartamencie kosztuje 1200 zł (ok. 280 euro).
Amabasada niemiecka na razie nic o polskim zaproszeniu nie wie. •