Najpierw wysłał zastępcę na urlop. A gdy Stanisław Grześko wypoczęty i gotowy do pracy wrócił do urzędu, szef wręczył mu wypowiedzenie. - No bo jak w budynku ma się mijać dwóch kandydatów na wójta? - pyta Ryszard Gliwiński.
Gdy cztery lata temu wybrany drugi raz z rzędu na wójta Ryszard Gliwiński postawił na Grześkę, obaj działali w PSL. Trzy miesiące temu ich drogi się rozeszły. Zastępca wójta złożył partyjną legitymację. - Moja rezygnacja podyktowana była tym, że PSL idzie nurtem liberalnym. To jest sprzeczne z moimi poglądami i tradycją ruchu ludowego - mówi Grześko, który jest teraz zastępcą prezesa Zarządu Powiatowego PSL "Piast” (założonego przez europosła Zdzisława Podkańskiego) w Zamościu.
Gdyby nie decyzja o ubieganiu się o najważniejszy fotel w gminie, prawdopodobnie dotrwałby spokojnie do końca kadencji. Stało się inaczej, a Gliwiński, który jest wiceprezesem Zarządu Gminnego PSL w Zamościu, poczuł się zdradzony. Najpierw wysłał zastępcę na urlop wypoczynkowy, a po powrocie wręczył odwołanie. Dlaczego Grześko poszedł na bruk?
- Prowadzona przez niego kampania wyborcza koliduje z pracą na stanowisku zastępcy wójta - uważa Ryszard Gliwiński. - Chcę tylko spokojnej, normalnej pracy administracji na finiszu kampanii wyborczej.
• Ale do Rady Powiatu z listy PSL kandyduje czterech pracowników Urzędu Gminy i jakoś panu nie przeszkadzają?
- Oni na pewno nie będą mieszać administracji z wyborami samorządowymi.
Tajemnicą poliszynela jest, że Grześko otwarcie krytykuje byłego już pryncypała. - Zmarnowano cztery lata, tkwiąc w bezruchu przy planowaniu kanalizacji w Kalinowicach, wodociągu i kanalizacji w Żdanowie i Płoskiem - przeczytaliśmy na jednej z ulotek wyborczych kandydata.
- Gdybym miał na uwadze tylko swój interes, nie odwoływałbym go, bo to niepopularna decyzja. Ale uważam, że słuszna - mówi wójt. - Ocenią to zresztą wyborcy.