Rodzice maluchów przystępujących w przyszłym roku do I Komunii Świętej już gorączkowo rezerwują lokale na przyjęcia. Właściciele pubów i restauracji zacierają ręce. W niektórych z nich rezerwacje przyjmowane są nawet z dwuletnim wyprzedzeniem.
W"Pubie-Restauracji” przy ul. Szwedzkiej w Zamościu terminy na niemal wszystkie komunijne przyjęcia w 2007 r. są już zarezerwowane. To nie wszystko. Jest tam już także kilka rezerwacji na 2008 rok! Lokal słynie m.in. ze smacznej kuchni i profesjonalnej obsługi. Przyjęcia organizowane są tutaj we wszystkie majowe, a nawet czerwcowe niedziele. W tym samym czasie jest tu możliwość zorganizowania trzech uroczystości.
Podobnie jest m.in. w Zajeździe "Rubin” w miejscowości Krasne. Można tutaj nie tylko dobrze zjeść, ale także podczas komunijnego przyjęcia pojeździć na koniach czy pobaraszkować z dziećmi na placu zabaw. Jeśli klienci sobie zażyczą, właściciel zorganizuje dowóz gości z Lublina, występy clowna czy projekcje filmowe. Podobnie jest w wielu innych restauracjach i pubach regionu.
- Za jedną osobę na naszym przyjęciu rodzice muszą zapłacić ok. 50 zł - mówi Stanisław Sadura, właściciel Zajazdu "Rubin”. - Od klientów przyjmujemy zaliczki w wysokości 50 lub 100 zł. Oferujemy smaczny obiad, przekąski i m.in. desery. Czy także alkohol? O tym wolałbym nie mówić.
Przyjęcia komunijne organizowane są zwykle dla 20 do 40 osób. Rodzice drugoklasistów zapłacą za nie po kilka tysięcy złotych. - Jeśli jednak ktoś chciałby urządzić uroczystość na ponad 150 osób, to także nie ma problemu - zachęca Danuta Kosior z lubelskiej restauracji "Rejs”.
A tymczasem w parafiach regionu proboszczowie dopiero zaczynają ogłaszać terminy komunijnych uroczystości. Dlaczego więc rodzice zamawiają przyjęcia na konkretne daty? - Zasada jest prosta - tłumaczy jeden z restauratorów. - Kto pierwszy, ten lepszy. Może się uda trafić. A jeśli nie, to nic się nie stanie. Nasze terminy są także ruchome. Im wcześniej się ktoś do nas zgłosi, tym łatwiej dopasuje się mu właściwy termin. Maruderzy zadowolą się resztą.
Nie wszystkie lokale są jednak tak oblegane. W chełmskim barze "Miś” zarezerwowano "dopiero” kilka terminów na 2007 r. - Rodzice jednak do nas dzwonią, porównują, dopytują się - mówi Monika Łapińska z "Misia” i nie ma najmniejszych wątpliwości, że za kilka tygodni i tutaj wszystkie majowe niedziele będą już zarezerwowane.