Warszawskie Biuro Ochrony Zwierząt Fundacji "Argos” prześwietliło działalność zamojskiego schroniska dla psów. Efekt? Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Szef tej placówki nie ma sobie nic do zarzucenia.
W latach 2006-2008 psy były przywożone do zamojskiego schroniska aż z 42 gmin (bezdomne psiaki były tam wyłapywane). Tadeusz Wypych ustalił, że zlecono opiekę nad większą liczbą psów niż to wynikało ze statystyk nadzoru.
Skąd różnica? Według "Argosu” urzędnicy po prostu nie dopełnili obowiązków. Aż w 27 gminach psy wyłapywano bez uchwały rady gminy. W Józefowie, Krasnobrodzie, Miączynie i Radwanicach uchwała nakazywała wójtom zawarcie umowy z zamojskim schroniskiem, lecz zwierzęta były tam wysyłane bez umów o opiece nad nimi.
– Wyglądało to tak, że za przyjęcie psa gminy z góry płaciły 200 zł – tłumaczy Wypych. – Takie transakcje nie przewidywały opieki nad nimi. Psy wyłapywał pracownik opiekujący się też schroniskiem. Łączył prywatną działalność z kierowaniem schroniska. To budzi podejrzenia. Odpowiednie służby powinny prześwietlić taką działalność.
Piotr Łachno, szef zamojskiego schroniska zapewnia, że wszystko odbywało się zgodnie z przepisami. – Brakuje dokładnie 191 psów, a nie 200 – tłumaczy. – Gminy musiały za usługę zapłacić, ale zwierzęta nigdy do nas nie trafiły. Dlaczego? Część z nich była ofiarami wypadków drogowych. Gminne rejestry je odnotowały, ale zwierzęta musiały być utylizowane. Zdarzało się, że suki rodziły ślepe młode. Spotkał je podobny los. Takie przykłady można mnożyć...
Łachno zapewnia też, że w łączeniu działalności prywatnej z posadą w schronisku wynikają jedynie korzyści. – Do obu działalności wykorzystuję np. prywatny samochód, a jeśli trzeba, do psów mogę jeździć w dzień i w nocy – wyjaśnia. – Skąd zarzuty miłośników zwierząt? Nie wiem. Sądzę, że jedna z fundacji chce schronisko przejąć. Dlatego nie dają mi spokoju.
Zawiadomienie do prokuratury wpłynęło w sierpniu. Dowiedzieliśmy się, że śledczy odmówili wszczęcia postępowania. – Decyzja nie jest prawomocna – podkreśla Ewa Kuźnicka, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej w Zamościu. – Fundacja może się odwołać.