Miejscowość może stracić status uzdrowiska, a wraz z nim spore dotacje. Wszystko przez torf leczniczy, który gmina sprowadza zamiast wydobywać u siebie.
Na liście jest też Krasnobród, który jest uzdrowiskiem do 11 lat. Poszło o wydobywanie borowiny, czyli torfu pomocnego m.in. w leczeniu chorób reumatycznych, zmian zwyrodnieniowych i stłuczeń. Do Krasnobrodu borowina jest sprowadzana z oddalonego o niecałe 60 km Horyńca, który również jest gminą uzdrowiskową.
Tymczasem według zaleceń ministerstwa leczniczy torf powinien być wydobywany na miejscu. Ministerstwo nakazało spełnić ten warunek do końca roku. - W przypadku, gdy warunki nie zostaną spełnione istnieje ryzyko utraty statusu uzdrowiska - informuje Krzysztof Bąk, rzecznik prasowy ministra zdrowia.
Sprawa jest poważna, bo to by był cios zarówno dla gminy, która dostaje dotacje od państwa jak i dla sanatorium, które straciłoby kontrakt z NFZ. A sanatorium to jedyny tak duży pracodawca w Krasnobrodzie. Rocznie leczy się tu ponad tysiąc osób, a kilkaset korzysta z poradni rehabilitacyjnej.
– To byłaby tragedia. Prawdopodobnie musielibyśmy zamknąć sanatorium, a ok. 100 osób straciłoby pracę - mówi Janusz Karski, zastępca dyrektora sanatorium w Krasnobrodzie. – Oprócz Nałęczowa jesteśmy jedynym sanatorium na ścianie wschodniej. Pacjenci musieliby jeździć o dużo dalej – dodaje. Zwykle trafiają tu osoby z naszego województwa. Do końca roku wszystkie miejsca finansowane przez NFZ są już zajęte.
Ale burmistrz Krasnobrodu żeby ratować sytuację, ma zamiar wydobywać borowinę z 35 arowej działki na terenie gminy mimo, że przedsięwzięcie jest trudne i drogie. - Wkrótce mają się odbyć badania na tym terenie. Geolog pobierze próbki – wyjaśnia Wiesław Chmielowiec.
Według burmistrza ilość torfu z tego miejsca starczy na wiele lat.