Pożyczał pieniądze i nie oddawał. Gdy wykiwanym puściły nerwy, sprawą zajęła się prokuratura, a… funkcjonariusz odszedł na emeryturę.
- To była gratyfikacja za dobrze pełnioną służbę - informuje nadkom. Marek Czerenko, rzecznik tomaszowskiej policji. - Funkcjonariusz przepracował 32 lata, w tym 25 w policji.
Młodszy aspirant Kazimierz S. ostatnio pracował w Rewirze Dzielnicowych w Tyszowcach. Odszedł na emeryturę na początku czerwca. Otrzymał odprawę w wysokości sześciokrotnego miesięcznego uposażenia. Z tytułu podwyższonego dodatku służbowego wpadło mu do kieszeni dodatkowo 6 tys. zł.
Gdy Kazimierz S. żegnał się z mundurem, pod nogami palił mu się grunt. O zwrot pożyczek zaczęli dopominać się oszukani mieszkańcy gmin Tyszowce i Łaszczów.
- Policjant pożyczał pieniądze i nie oddawał - mówi Zbigniew Reszczyński, szef Prokuratury Rejonowej w Biłgoraju, która prowadzi śledztwo w sprawie dokonania szeregu oszustw przez byłego już policjanta. - Funkcjonariusz wzbudzał zaufanie.
Był w mundurze, a do pożyczek dochodziło także w miejscu jego pracy.
Czy dopieszczając finansowo podwładnego na zakończenie współpracy szef tomaszowskiej policji wiedział o jego nieczystych praktykach? Z inspektorem Stanisławem Żukowskim nie udało się nam wczoraj skontaktować. Jego rzecznik zapewnia, że do pryncypała nie dotarła żadna oficjalna informacja na ten temat.
- Funkcjonariusz przeszedł na emeryturę w normalnym trybie: złożył raport, a komendant nie robił mu przeszkód - wskazuje Czerenko.
Śledztwo w sprawie Kazimierza S. potrwa jeszcze około miesiąca. - Trzeba zaznaczyć, że część osób nie czuje się pokrzywdzona. Twierdzą, że policjant nie oddawał długu, bo miał kłopoty finansowe. Obiecał, że odda pieniądze po przejściu na emeryturę - dodaje prokurator Reszczyński.
Sprawę wyjaśnia też Komenda Wojewódzka Policji w Lublinie. Dotarł tam anonim, a jego autor twierdzi, że Kazimierz S. rozstał się z mundurem trzy dni po skardze, jaką złożyli u jego szefa naciągnięci ludzie. Opisuje też przypadek innego byłego funkcjonariusza, który pijany spał z bronią służbową na przystanku autobusowym w Rachaniach. Wobec policjanta - jak zaznacza anonimowy informator - nie wyciągnięto żadnych konsekwencji. Podobnie jak Kazimierz S. miał przejść na emeryturę. - Trwa postępowanie wyjaśniające. Prowadzi je Wydział Kontroli Komendy Wojewódzkiej Policji - mówi Janusz Wójtowicz, rzecznik lubelskich policjantów.