Są skazani, siedzą w więzieniu, ale jeśli trzeba, wychodzą na zewnątrz. W ostatnich dniach tak było z osadzonymi odsiadującymi wyroki w Zamościu i Hrubieszowie. Zaangażowani zostali do odśnieżania.
– Miasto ma podpisane porozumienie z Zakładem Karnym i w sytuacjach kryzysowych z pomocy osadzonych przy odśnieżaniu korzystaliśmy i na pewno będziemy korzystać w przyszłości, jeśli zajdzie taka potrzeba – zapowiada Marcin Nowak, dyrektor Zarządu Dróg Grodzkich w Zamościu.
Podkreśla, że nie wynika to z faktu, iż miejskie służby sobie nie radzą, ale skoro jest możliwość skorzystania z pomocy i zaktywizowania więźniów, to się z niej korzysta. – Dla skazanych to chyba też dobre. Mają szanse wyjść na zewnątrz, zasuwają szuflami aż miło. Robią naprawdę dobrą robotę – ocenia dyr. Nowak.
W tym tygodniu więźniowie z Zamościa pracowali od poniedziałku. Obsłużyli wszystkie wskazane miejsca. Odśnieżali miejsca postojowe na Starym Mieście, również chodniki i okolice przejść dla pieszych przy ul. Peowiaków, Partyzantów, Kilińskiego. W czwartek mieli się pojawić na osiedlu Powiatowa, a także w rejonie więzienia na ul. Okrzei.
– My zapewnialiśmy koordynację całego przedsięwzięcia i transport – mówi Marian Puszka, komendant Straży Miejskiej w Zamościu.
– Po naszej stronie leżało zapewnienie rąk do pracy i sprzętu, a także konwojentów nadzorujących skazanych – wyjaśnia kpt. Jarosław Małecki, rzecznik Zakładu karnego w Zamościu.
Do pracy, która odpłatna nie jest, wybrani zostali wyłącznie ci, którzy mają pozwolenie na wychodzenie poza teren więzienia, bo są zatrudniani w firmach zewnętrznych. – Tym razem było to od 10 do 15 osób, ale gdyby była potrzeba, bylibyśmy w stanie zorganizować większą grupę – mówi Małecki.
Na podobną aktywność na świeżym powietrzu mieli w ostatnich dniach szanse również więźniowie z Hrubieszowa. – Grupa licząca 8 skazanych pracowała od poniedziałku, w czwartek wzmocniono ją o jeszcze dwie osoby. To była nasza odpowiedź na prośbę ze strony pani burmistrz – mówi mł. chorąży Anna Malinowska-Niszta z ZK w Hrubieszowie.
Pracę więźniów, w tym przypadku również nieodpłatną nadzorowała Mieska Służba Drogowa. Skazani uwijali się z łopatami głównie w centrum miasta.