Członkowie Stowarzyszenia "Turobińszczyzna” napisali list otwarty do premiera Donalda Tuska.
- Pisaliśmy w tej sprawie m.in. do poprzedniego premiera - mówi Zenon Pastucha, przewodniczący "Turobińszczyzny”. - Bez rezultatu. Dlaczego?
Powoływano się m.in. na ustawę samorządową, która mówi, że miastem może być miejscowość mająca co najmniej 2 tys. mieszkańców. Turobin ma ponad 1 tys. Jednak miastem powinien zostać. Powodów jest mnóstwo.
Początki Turobina sięgają jeszcze XII w. Według legendy, nazwa miejscowości pochodzi od stad dorodnych turów, które tratowały miejscowym zagony i opłotki. W 1420 r. na prośbę ówczesnych właścicieli okolicznych włości, król Władysław Jagiełło nadał wiosce prawa miejskie. Wybudowano tutaj m.in. kościół, zbór kalwiński, cerkiew i synagogę. Powstał też zamek, a przy rynku kamienice. Pożary i pochody obcych wojsk (np. w 1500 r. miasto zniszczyli Tatarzy) nie pozwalały na właściwy rozwój. Miejscowość ma jednak w swojej historii wiele chlubnych kart. Jej mieszkańcy przyłączyli się m.in. do powstania styczniowego. Za udział w zrywie niepodległościowym, w 1866 r. władze carskie pozbawiły Turobin praw miejskich i zamieniły na osadę.
- To była krzywda, która odbija się na naszym życiu - tłumaczy Pastucha. - Jak? Osadom trudno się promować, poszukiwać inwestorów i pozyskiwać środki z UE. Jeśli staniemy się miastem, szybciej wystaramy się o dofinansowanie m.in. na budowę kanalizacji. To jasne. To byłaby sprawiedliwość dziejowa, na którą czekamy już 140 lat!
List w tej sprawie członkowie "Turobińszczyzny” wysłali do premiera Donalda Tuska. O wsparcie poprosili także m.in. marszałków Sejmu i Senatu oraz wicemarszałka województwa lubelskiego. - Liczymy na to, że rozpoczną się prace nad zmianą przepisów - przekonuje Pastucha. - Teraz, w normalnym trybie administracyjnym nie da się pomysłu przeforsować.
Mieszkańcy Turobina popierają pomysł członków stowarzyszenia. - Krzywdzący ukaz carski powinien zostać jak najszybciej zniesiony - twierdzi Władysława Podkańska, właścicielka sklepu wielobranżowego w Turobinie. - Wszyscy to popieramy. Obroty wzrosną, bo do miast turyści dużo chętniej zaglądają. Bez tego Turobin nie ma chyba szansy na rozwój.
- Poza tym fajnie będzie pewnego dnia zasnąć na wsi, a następnego... obudzić się w mieście - zachwyca się licealista z Turobina.