Wraz ze śmiercią odebrano im tożsamość, narodowość, wyznanie i miejsce w ludzkiej pamięci. Dzisiaj,30 kwietnia, uroczystości pogrzebowe 14 polskich żołnierzy i sanitariuszki, którzy zginęli we wrześniu 1939 roku.
Uroczystość - przy wybudowanej w ub. roku kwaterze wojskowej - odbyła się dzisiaj na cmentarzu w Mirczu (pow. hrubieszowski).
- 70 lat temu w Miętkiem spotkały się dwa światy: żołnierze WP, należący do zachodniej cywilizacji, i barbarzyńcy ze wschodu - mówił podczas kazania ks. bp Płoski. - To było tragiczne starcie. Naszym żołnierzom i sanitariuszce nie dane było zobaczyć już najbliższych i rodzinnych stron. Przebaczamy, ale nie zapominamy. Dzięki naocznemu świadkowi otrzymaliśmy jednak świadectwo prawdy.
Chodzi o Szczepana Lewandowskiego, któremu udało się przeżyć własną śmierć.
24 września 1939 roku kwaterujących w majątku Romualda Świeżawskiego w Miętkiem Polaków zaatakowali Sowieci. Potyczka trwała około pół godziny. Zginęli nasi żołnierze, ale zabito też kilku czerwonoarmistów. Wobec zdecydowanej przewagi Sowietów dalsza walka nie miała sensu. Polacy musieli się poddać. Sowieci ustawili ich w szeregu. Szeregowców oddzielono od oficerów i podoficerów, a następnie rozstrzelano.
Zginęło 14 żołnierzy i sanitariuszka. Cudem przeżył wspomniany kpr. Szczepan Lewandowski z Puszczykowa k. Poznania i ppor. Tadeusz Sołtys spod Rawy Ruskiej.
Zabitych miejscowi zakopali bez pogrzebu w zbiorowej mogile w rogu cmentarza prawosławnego. Rok temu ich szczątki przeniesiono po ekshumacji do kwatery żołnierskiej na mireckim cmentarzu.
Wiadomo, że wśród zabitych był kpr. Jan Labrzycki z Puszczykowa oraz sanitariuszka Irena Grzywacz z Bednar k. Łowicza. Podczas ekshumacji nie udało się odnaleźć "nieśmiertelników”, dzięki którym można by ustalić tożsamość pozostałych żołnierzy.
Hołd bohaterom oddali w czwartek mieszkańcy Mircza, samorządowcy i parlamentarzyści, duchowieństwo i organizacje kombatanckie. Nie zabrakło rodzin Jana Labrzyckiego i Ireny Grzywacz.