Sąd uznał, że oskarżony odstąpił od dokonania zarzuconego mu czynu, dlatego odpowiadał nie za usiłowanie zabójstwa, ale za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Mowa o 27-letnim Dariuszu B., który usłyszał wyrok 5 lat więzienia. Ofierze nożownika udało się przeżyć dzięki szybko przeprowadzonej operacji.
W czerwcu 2008 roku przy ul. Obrońców Westerplatte w Tomaszowie Lubelskim Dariusz B. zaatakował go nożem, gdy wracali z wesela.
– Mierzył w szyję, ale ostatecznie ostrze bagnetu wylądowało na plecach – opowiadała nam pani Jadwiga, matka pokrzywdzonego. – Gdyby nie szybka pomoc medyczna i operacja, syn wykrwawiłby się na śmierć.
Napastnik uciekł na rowerze. Parę godzin później sam zgłosił się na policję, ale w Zamościu. Miał w organizmie blisko 2 promile alkoholu. Po drodze wyrzucił do kontenerów na śmieci nóż i zakrwawione ubrania.
Zaatakował, bo był zazdrosny o dziewczynę, z którą był na tym samym weselu, co ofiara.
Na jego tymczasowe aresztowanie sąd zdecydował się dopiero w sierpniu. Wcześniej zastosował dozór policyjny, zakaz opuszczania kraju oraz 18 tys. złotych poręczenia.
Po zażaleniu prokuratury sąd wyższej instancji wytknął tomaszowskim sędziom mało wnikliwą analizą materiału dowodowego (chodziło m.in. o przeoczenie, że Dariusz B. był w przeszłości karany za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym) i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania.
Ale tomaszowski sąd po raz drugi nie uwzględnił prokuratorskiego wniosku. Dopiero za trzecim razem nożownik trafił za kratki.
Ale po kilku miesiącach wyszedł na wolność po wpłaceniu przez rodzinę 50 tys. złotych kaucji.
Postanowienie Sądu Okręgowego w Zamościu o uchyleniu aresztu tymczasowego utrzymał w mocy Sąd Apelacyjny w Lublinie.
Oskarżonemu o usiłowanie zabójstwa Dariuszowi B. groziło najmniej 8 lat pozbawienia wolności (prokurator domagał się 12 lat więzienia – red.), ale sąd uznał, że oskarżony dobrowolnie odstąpił jednak od dokonania zarzuconego mu czynu i w efekcie skazał go na 5 lat więzienia za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Podnoszono, że oskarżony cieszy się dobrą opinię w swoim środowisku. Dariusz B. przeprosił swoją ofiarę.
Wyrok, który zapadł w środę przed Sądem Okręgowym w Zamościu, nie jest prawomocny.