Zamość zdecydował się na publiczną emisję obligacji samorządowych na kwotę 4 mln złotych. Debiut na rynku Catalyst Giełdy Papierów Wartościowych mamy już za sobą, ale na razie nie ma większego ruchu w interesie.
– Jestem zainteresowany, ale zlecenia jeszcze nie złożyłem – mówi prezydent Zamościa Marcin Zamoyski.
Wiceprzewodniczący zamojskiej Rady Miasta rozważa możliwość zakupu. – Bo na dzień dzisiejszy nie mam wolnych środków na ten cel – tłumaczy Ireneusz Godzisz.
Przykład dała Jadwiga Kijek, dyrektor Wydziału Finansowego Urzędu Miasta Zamościa.
– Uważam, że warto kupować – mówi. Pani skarbnik już złożyła zlecenie na zakup obligacji (do ostatniego wtorku wpłynęły jeszcze dwa – red.). – To dla mnie zaszczyt. Obligacje to pewny zysk, chyba że samorząd zbankrutuje, ale nam to nie grozi.
Zamość jest szóstym miastem w kraju, które zdecydowało się na taki krok. Dotychczas nabywcami miejskich obligacji były m.in. banki i fundusze inwestycyjne. Teraz każdy może je kupić. – To rodzaj lokaty – zwraca uwagę Jadwiga Kijek.
Zamość wyemituje w sumie obligacje na 33 mln złotych. W ofercie publicznej na rynku Catalyst (obrót obligacjami samorządowymi) znalazły się obligacje na łączną kwotę 4 mln złotych.
– Zachęcamy do odwiedzania biur maklerskich i nabywanie obligacji – zwraca się Karol Garbula, rzecznik prasowy prezydenta Zamościa.
Zaznacza, że ruch w interesie dopiero się zacznie, bo jest jeszcze sporo czasu: dwa tysiące z pierwszej serii mają być wykupione do 16 grudnia 2011 roku, kolejne dwa tysiące obligacji z drugiej serii – do 16 grudnia 2012 roku.
Miasto mogło zaciągnąć kredyt bankowy na pokrycie deficytu budżetowego, ale zdecydowało się na obligacje, bo są elastycznym źródłem finansowania.
– Musieliśmy złożyć masę dokumentów uwiarygodniających naszą sytuacje finansową – zaznacza pani skarbnik.
Obligacje można emitować w dogodnych terminach, a ich wykup dostosować do możliwości finansowych miasta, czyli rozłożyć na lata.
– Na pewno są korzystniejsze od tradycyjnego kredytu – twierdzi radny Godzisz.
Debiut Zamościa na rynku Catalyst Giełdy Papierów Wartościowych, który miał miejsce 27 stycznia, wypadł okazale.
– To była bezcenna promocja naszego miasta – zauważa Garbula. – Debiut odnotowały telewizyjne kanały biznesowe, portale internetowe i prasa branżowa.
A jeśli obligacje się nie sprzedadzą? – Jesteśmy głęboko przekonani, że znajdą nabywców, bo to czysty zysk (wartość nominalna jednej obligacji to 1 tys. złotych, a oprocentowanie, które jest zmienne, wynosi obecnie 6,33 proc. – red.). – Po to je wyemitowaliśmy, żeby mieć pieniądze na inwestycje z udziałem unijnych dotacji.