Do kolejnego wypadku na tzw. serpentynach na krajowej "siedemnastce” doszło w środę popołudniu. W wypadku ranne zostały cztery osoby. Na szczęście nikt nie zginął.
Pech chciał, że akurat mknął tamtędy ford, którym kierował 47-latek spod Szczebrzeszyna. Z samochodów została miazga, ale zarówno kierowcy, jak i ich pasażerowie wyszli ze stłuczki z ogólnymi obrażeniami, które nie zagrażają ich życiu.
- Do szpitala trafił kierowca mazdy i jego 26-letni pasażer z gminy Łabunie , a także kierowca i 29-letnia mieszkanka gminy Zamość, pasażerka forda. Obaj kierujący byli trzeźwi - opowiada nadkomisarz Joanna Kopeć, rzeczniczka zamojskiej policji.
Tuż po wypadku droga została przez policję zablokowana, a podróżujących tamtędy kierowano na objazdy. To kolejny w ciągu ostatnich dni, ale tylko jeden z bardzo wielu wypadków, do których dochodzi na tej trasie.
Przypomnijmy, że w weekend kawałek dalej w kierunku Tomaszowa Lubelskiego, w Polanówce (gm. Krynice) również doszło do groźnie wyglądającej stłuczki. Wtedy zderzyły się tutaj, w niemal identycznych okolicznościach honda civic i audi 80. Do szpitala trafiło wówczas czworo rannych.
Miejscowi obserwują te kraksy z przerażeniem, a na temat ich przyczyn mają wyrobione zdanie. - Dwa ostre zakręty przy naszej wsi są naszą zmorą - mówi Jan Badyra z Polanówki. - Wypadki są tutaj na porządku dziennym, a barierki przy szosie są całe poobijane. Wystarczy, że jest trochę śliską i zaraz się auta stukają.
- Droga jest dobrze oznaczona, ale to są jakieś feralne… zawijasy - dodaje jeden z miejscowych. - Może więcej policji i fotoradarów rozwiązałoby ten problem. Niestety tylko tak można kierowcom przemówić do rozumu. (BN) (AK)