Bibliotekarka, przed którą leżało 4,3 tys. zł, nie zdążyła przetrzeć oczu ze zdumienia. Wybiegła za hojną czytelniczką. Oddała jej pieniądze. Ale kobieta nie zamierzała zmieniać zdania. Ponownie zostawiła banknoty, tym razem na murku obok toalety miejskiej.
– Gdybyśmy przyjęli pieniądze w drodze formalnej darowizny, nie byłoby problemu – wyjaśnia Mieczysława Rudnicka, dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Tomaszowie Lubelskim. – Ale ta pani nie chciała żadnego pokwitowania!
Sprawą zainteresowali się stróże porządku i... zarekwirowali pieniądze. – Coś trzeba będzie zrobić z tym fantem – mówi podinspektor Krzysztof Patałuch z Komendy Powiatowej Policji w Tomaszowie Lubelskim. – Jeżeli czytelniczka zechce skorzystać z formy darowizny na rzecz biblioteki, nie będziemy jej w tym przeszkadzać.
Za 4,3 tys. zł można by było kupić około 100 nowych książek, czyli jedną piątą tego, co w ciągu roku trafia do tomaszowskiej biblioteki. – Czytelnicy przekazują nam nawet całe księgozbiory, ale takiej kwoty nikt nigdy nam nie proponował – mówi dyrektor Rudnicka.
Wiadomo, że hojna czytelniczka mieszka 16 kilometrów od Tomaszowa i niedawno wróciła z Włoch.
(lew)