Jesteście nietolerancyjni, wycofajcie stanowisko – żądali jedni. I to ma być tolerancja? Sami jesteście nietolerancyjni – odpowiadają drudzy. Na sesji rady miasta doszło do konfrontacji światopoglądowej. Wróciła sprawa stanowiska dotyczącego powstrzymania wprowadzania ideologii Lesbijek, Gejów, Biseksualistów, Transwestytów (LGBT) do wspólnoty samorządowej.
O tym, że to będzie szczególne posiedzenie rady miasta urzędnicy wiedzieli już wcześniej, bo do sali obrad trzeba było donosić krzesła, by pomieściła się publiczność. Zwykle zjawia się kilka osób a są takie sesje, że nie zagląda żaden mieszkaniec. Teraz było kilkadziesiąt osób.
Gdy przyszedł czas na wolne wnioski Robert Bijas odczytał bardzo obszerny tekst przygotowany w formie listu otwartego.
– Żądamy natychmiastowego wycofania się rady miejskiej z wprowadzonego stanowiska w „sprawie powstrzymania wprowadzania ideologii Lesbijek, Gejów, Biseksualistów, Transwestytów (LGBT) do naszej wspólnoty samorządowej” poprzez aklamacyjne wycofanie stanowiska na tym, bądź na najbliższym posiedzeniu rady miejskiej. Żądamy zobowiązania się Rady Miejskiej w Zwierzyńcu do niepodejmowania w przyszłości jakichkolwiek stanowisk, uchwał oraz orzeczeń dyskryminujących kogokolwiek ze względu na płeć, rasę, wyznanie oraz orientację seksualną. Kim Wy jesteście aby rozstrzygać kto jest deprawacją, jaka jest prawda o człowieku, jaka jest jego prawość i czystość serca. Zapisujecie się Szanowna Rado nieprzyzwoitymi kartami w historii tego miasta. Argumentacja wnioskodawcy radnego Pana Adama Bartnika powołująca się na demokrację w Polsce jest absurdalna. Drogi Panie Adamie, Pan nie rozumie co to jest demokracja... – usłyszeli między innymi zebrani.
Były cytaty z Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, Ewangelii, Dekalogu i przywołanie mowy Mariana Turskiego na uroczystościach rocznicowych wyzwolenia Obozu Zagłady w Auschwitz.
– Pismo odczytane na sesji to był ostry atak na nas. Ordynarny atak na radę. Gdzie jest ta tolerancja o której słyszeliśmy. I bardzo nieładnie potraktowali radnego Bartnika, którego wymienili personalnie. Każdy z nas mógł wtedy odczytać treść przyjmowanego stanowiska. Stanowiska a nie uchwały. To było wyrażenie naszych poglądów a nie prześladowanie. Chyba dwóch czy trzech radnych było przeciwnych podejmowaniu stanowiska. Czy usłyszeli od nas choć jedno złe słowo? Nie, bo to ich sprawa. Ja swoich poglądów już nie zmienię ale nie jestem jakimś homofobem. Nie uchwaliliśmy żadnej strefy wolnej od LGBT – uważa radny Jan Dębicki, który zabierał głos na czwartkowej sesji dopytując kim są autorzy odczytanego tekstu, bo nikt się pod nim nie podpisał i trudno poważnie traktować anonim.
– Chodziło nam o to by nie było deprawacji w naszych szkołach i przedszkolach. W zeszłym roku była głośna sprawa w Warszawie małe dzieci miały zajęcia na których mówiono o przyjemności z masturbacji o świadomości ciała. Chcieliśmy uniknąć czegoś takiego w naszych placówkach. A zrobiono ze mnie dewianta i dziwaka. Nie podaruję tego. Czuję się zbeszczeszczony. Jestem nauczycielem, w jakim świetle mnie to stawia. Nie jestem nietolerancyjny i nigdy nie byłem. Nie zmieniłem poglądów. Rada przyjmowała stanowisko, to nie była uchwała i nie dotyczyła strefy wolnej od LGBT. Pismo, które odczytano nam na sesji było anonimowe, ale znam człowieka, który stoi za tą całą akcją, był moim uczniem, pracowałem z jego mamą. Mam zamiar zebrać wszystkie listy, mejle, sms, które dostaję i chcę, żeby wyciągnięto z tego konsekwencję – mówi radny Adam Bartnik, którego organizatorzy protestu wymieni z nazwiska traktując jak autora stanowiska przyjętego w zeszłym roku przez zwierzynieckich radnych.
– Ja po prostu na sesji odczytałem tekst stanowiska. Jego treść krążyła wśród ludzi, przyjęło je wiele samorządów – dodaje radny, który przez wiele lat współpracował przy organizacji wymiany młodzieży polskiej i niemieckiej w zwierzynieckiej szkole.
- Tekst był napisany w imieniu grupy na Facebooku. Pan Adam Bartnik 29 października zeszłego roku dodał stanowisko do porządku obrad. Nie twierdzę, że radny Bartnik jest jego pomysłodawcą ale to on je zaproponował oraz odpowiadał na pytania radnych dlaczego powinno być przyjęte – tłumaczy Karol Gorzkowski, który założył grupę „O dobre imię Zwierzyńca” i jest autorem tekstu odczytanego radnym.
Teraz mieszka za granicą ale pochodzi ze Zwierzyńca.
– Byłem uczniem pana Adama i pamiętam go jako wyjątkowego nauczyciela. Wystawił mnie na zawody w bieganiu. Do dziś to wspominam – dodaje Gorzkowski, który zapowiada, że on i jego zwolennicy czekają na komisję jaką zapowiedział wiceprzewodniczący rady i nadal chcą aby radni wycofali swoje stanowisko.
Pytany dlaczego teraz wraca do sprawy sprzed niemal pół roku pozostawia to bez odpowiedzi.
Radni dostali także kopię listu otwartego jaki napisała Ilona Dorn z Ilshofen w Niemczech, kierując go także do pani burmistrz i personalnie do „szanownego i drogiego Adama”.
Pisze tam do radnego Bartnika wprost - dlaczego akurat Ty chcesz uczynić ze Zwierzyńca strefę wolną od LGBT. Zrozumiałabym gdybyś powiedział: Niemcy precz, w końcu to oni tak wiele zła wyrządzili w Polsce. Nie, Ty i Twoja rodzina zawsze byliście w pierwszym rzędzie tych, którzy starali się o porozumienie między narodami. Przecież też wiedziałeś, że przy naszym wspólnym stole siedziały koleżanki o orientacji homoseksualnej, traktowałeś je z należytym szacunkiem i czuły się u Ciebie mile widziane – czytamy w liście emerytowanej nauczycielki, która wiele lat odpowiadała za wymianę młodzieży.
Bernard Lorenz i Reiner Hermann dopisali, że zgadzają się z treścią listu pani Dorn.
– Zastanawiam kto i co musiał o mnie nakłamać w Niemczech, że osoby, które znam, z którymi się przyjaźniłem napisały taki list – komentuje wzburzony radny.