Topnieją szeregi Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. Partyzanci odchodzą na wieczną wartę, nie ma tygodnia bez pogrzebu.
W lutym pożegnaliśmy kpt. Tadeusza Cymberskiego, ps. "Junak”, prezesa Zarządu Okręgu ŚZŻAK w Zamościu. Miał 80 lat.
- To była dla nas bardzo smutna wiadomość - wspomina jego zastępca, Tadeusz Kopeć, ps. "Bratek”. - Chorował, ale wrócił już ze szpitala do domu i wiemy, że wybierał się do nas. Nie zdążył. To był wspaniały człowiek. Będzie go nam brakowało.
Tadeusz Cymberski został wybrany na szefa AK-owców po śmierci Teofila Niemczuka, ps. "Tęgi”. Funkcję sprawował kilkanaście miesięcy. - Szybko wykruszają się nasze szeregi - zamyśla się 86-letni Kopeć. - Za kilka lat zostanie garstka partyzantów.
Na początku lat 90. w całym kraju żyło 80 tys. AK-owców. Teraz w 35 okręgach organizacja zrzesza niecałe 30 tys. osób, z czego co piąty to członek nadzwyczajny.
W zamojskim okręgu ŚZŻAK, który obejmuje zasięgiem terytorialnym powiaty biłgorajski, hrubieszowski, tomaszowski, zamojski oraz część krasnostawskiego, a także gminę Narol na Podkarpaciu, z 4,5 tys. kombatantów został niecały tysiąc.
- Gdy w 1989 roku zakładaliśmy koło, mieliśmy 158 członków zwyczajnych, zostało 53, czyli jedna trzecia - mówi 82-letnia Czesława Lesiuk, ps. "Jaskółka”, sekretarz zarządu Koła Rejonowego ŚZŻAK w Tyszowcach. - Kilka dni przed pogrzebem prezesa Cymberskiego pożegnaliśmy naszego szefa, Mieczysława Baja, ps. "Świstak”. Miał 83 lata. W 2006 roku zmarło ośmiu naszych członków, w tym wiceprezes Mieczysław Wójtowicz, ps. "Żuraw”, a rok temu pożegnaliśmy sześcioro kolegów.
Partyzanci odchodzą na wieczną wartę, bo zdecydowana większość z nich jest już po osiemdziesiątce (na Zamojszczyźnie najmłodszy AK-owiec ma 78 lat), więc - jak to mawiał śp. Teofil Niemczuk - umierają na starość.
Pod koniec marca zaplanowano walne zgromadzenie sprawozdawczo-wyborcze zamojskiego okręgu ŚZŻAK, podczas którego zostanie najprawdopodobniej wybrany nowy prezes. Zebranie wyborcze odbędzie się też po świętach w Tyszowcach.