Obiecują zawarcie interesu życia i płacenie niższych rachunków, w rzeczywistości jednak kłamią, wpędzając ludzi w kłopoty finansowe.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Katarzyna Mazur, zamojski miejski rzecznik konsumenta przyznaje, że w ostatnim czasie zgłasza się do niej wiele osób skarżących się na nieuczciwych domokrążców.
– Najczęściej podszywają się pod znane firmy energetyczne lub telekomunikacyjne. W rzeczywistości reprezentują jednak zupełnie innych operatorów – relacjonuje rzecznik.
Akwizytorzy mówią najczęściej, że szykują się podwyżki, których można uniknąć. Wystarczy zmienić pakiet albo posiadaną taryfę. Podtykają do podpisania dokumenty. Wiele osób podpisuje, nawet ich nie czytając.
– W ten sposób akwizytorzy chcą ukryć to, że namawiają do podpisania umowy z nowym dostawcą mediów. Mówią np., że konieczne jest podpisanie jedynie zgody na przeniesienie licznika – opisuje metody domokrążców rzecznik konsumenta.
– Ponieważ zgodnie z prawem na rozwiązanie umowy zawartej we własnym domu mamy 14 dni, naciągacze zwykle zabierają ze sobą podpisane już umowy. Są one odsyłane dopiero razem z pierwszym rachunkiem – dodaje Marek Gajewski, rzecznik prezydenta Zamościa.
Pierwszy rachunek bywa zaś zwykle kilkadziesiąt złotych wyższy niż dotychczasowe, bo firma, z którą mieszkańcy zawarli umowę, nie jest dostawcą, a jedynie pośrednikiem. W takiej sytuacji klient ma dwa wyjścia – płacić za niekorzystną umowę przez cały czas jej obowiązywania lub ją rozwiązać. W drugim przypadku musi jednak zapłacić karę umowną – zwykle to ok. 500 zł, ale czasami nawet 2 tys. zł.
Przed wpuszczeniem akwizytora do domu powinno się go wylegitymować. Przed podpisaniem umowy należy ją uważnie przeczytać, a jeśli nie rozumie się zawartych w niej paragrafów, zrezygnować z jej podpisania.