Zgliszcza przy głównej alei, pstrokate, nieestetyczne budy i przybudówki i... ani żywego ducha - tak wygląda reprezentacyjny pasaż gastronomiczno-handlowy nad krasnobrodzkim zalewem. Władze miasteczka zapewniają, że to się zmieni.
- Tu pies z kulawą nogą poza sezonem nie przychodzi - mówią miejscowi. - Zalew leży w sercu miasta... Kilka tygodni temu spaliła się jedna z bud i do tej pory nikt tego nie sprzątnął. To wstyd.
Adam Kalita, kierownik referatu budownictwa, gospodarki komunalnej i ochrony środowiska UM w Krasnobrodzie przyznaje, że do urzędu od dawna "docierają sygnały” od turystów i miejscowych, zniesmaczonych urodą miejscowego pasażu. - Chcemy coś z tym w końcu zrobić - tłumaczy Kalita. - Rozstrzygnęliśmy właśnie przetarg na dzierżawę dziewięciu działek nad zalewem. Nowi dzierżawcy zobowiązani są do budowy estetycznych obiektów, remontu, bądź modernizacji istniejących. Mają na to dwa lata.
Nowe restauracje i bary mogą być budowane jedynie z drewna i kamienia (być może zaczną funkcjonować przez cały rok). Będą miały m.in. pokryte dachówką, dwuspadowe dachy oraz drewniane lub kamienne ściany. Przy pasażu staną także m.in. estetyczne toalety i ławki. - Myślimy także o przebudowie zalewu - dodaje Kalita.
- Mamy na to dwie koncepcje: remont zbiornika, lub jego modernizacja i poszerzenie. Jeszcze nie wybraliśmy żadnej z nich. To będzie kosztowna inwestycja. Chcemy w przyszłym roku wystarać się o dofinansowanie z Unii Europejskiej. Co z tego wyjdzie? Zobaczymy.