Chcą, żeby ktoś wreszcie zauważył ich problem i na poważnie się nim zajął. Dlatego dzisiaj plantatorzy rzepaku, który nie mogą się doczekać pieniędzy od Zakładów Tłuszczowych w Bodaczowie przyjechali we wtorek pod Starostwo Powiatowe w Zamościu.
– Mnie są winni 6 tys. 334 zł – wylicza Wiesław Józefko z Wolicy Brzozowej w gminie Komarów. Zna tę kwotę na pamięć, co do złotówki, bo dla niego ważny jest każdy grosz.
Bo 54-letni mężczyzna nie miałby za co żyć, gdyby nie 800-złotowa renta jego mamy. – Matka mnie utrzymuje. Na to mi przyszło – mówi pan Wiesław.
Elżbieta Czata z Grabowca czeka na swoje 30 tys. zł. Tyle należy jej się za rzepak, który zawiozła jeszcze w lipcu do Bodaczowa.
– Pierwszą dostawę miałam 20 lipca. A jak przez moment płacili to tylko za faktury do 19 wystawiione. Ja o jeden dzień za późno przywiozłam – opowiada kobieta.
Na konto Edwarda Szewca z miejscowości Bereś w gminie Grabowiec wpłynęło 10 tys. zł. To tylko kropla tego, co ZT w Bodaczowie są mu winne. – Na ponad 140 tys. zawiozłem im rzepaku – mówi rolnik.
Z przelanych pieniędzy nie ma już nic.
– Bo kombajn na żniwa więcej mnie kosztował – zapewnia plantator. Ma co do garnka włożyć, bo sprzedał też w międzyczasie pszenicę. Ale na ile to mu wystarczy? – Nawozy kupowałem, opryski, na wszystko faktury z przedłużonym terminem płatności brałem. Ale czas się kończy we wrześniu. Nie wiem z czego zapłacę – mówi Edward Szewc.
– Poza tym już nowy rzepak zasiewać trzeba było, żeby mieć co za rok zebrać – tłumaczy Grzegorz Kalinowski z Grabowca, który czeka na przelew ponad 60 tys. zł. – Jak się w ziemię nie zainwestuje, to się z niej nic nie weźmie. To, co dzieje się teraz, na pewno odbije się na jakości przyszłorocznych plonów – prognozuje.