Propozycja wyszła od burmistrza, a radni jej przyklasnęli. I podnieśli sobie diety.
A przewodniczący RM i szefowie komisji dostaną dodatkowo po 200 zł.
Burmistrz przyznaje, że nie wszystkim podwyżki się należą, ale uznał, że dać więcej radnym trzeba. A skoro tak, to po równo. - Wszędzie wokół płace rosną - tłumaczy Ryszard Sobczuk. - A praca w samorządzie wymaga także zaangażowania środków. Sam, będąc radnym, wkładałem w to wiele wysiłku. Z niektórych rzeczy musiałem rezygnować, również kosztem pracy zawodowej.
Dlatego zaproponował, by szeregowi radni dostawali po 600 zł diety miesięcznie, natomiast szefowie komisji i zastępcy przewodniczącego - po 800 zł. Nie zmieniła się tylko dieta przewodniczącego. Nadal wynosi 1714 zł.
Pomysł burmistrza musieli zaakceptować radni. Nie byli jednomyślni. Dlaczego? - Bo te podwyżki nie mają dobrego uzasadnienia. Pieniądze potrzebne są na inwestycje, które wykonuje lub planuje miasto - kwituje Ryszard Koprowski (Akcja Wyborcza na Rzecz Miasta i Regionu), jeden z pięciu radnych przeciwnych uchwale.
- Podwyżka powinna zależeć od jakości pracy. Zarówno mnie, jak i innym radnym, udało się zrealizować niewiele z obietnic - dodaje radny Mirosław Drzewosz (NIWA), który także głosował na "nie”.
Większość była jednak za podwyżkami. Radny Ryszard Książek (PO) nie chciał nam wyjaśnić, jak sobie na więcej pieniędzy zapracował. Józef Grabek (PSL) twierdzi, że do podwyżek przekonany nie był, ale mimo to je poparł.
- Dyskutowałem wcześniej z radnymi i przychyliłem się tylko do głosu większości - tłumaczy swoją decyzję i deklaruje. - Pieniędzy mi nie brakuje. I jeśli będzie taka inicjatywa, jestem skłonny oddać te pieniądze na cele społeczne.
A co na to mieszkańcy Tomaszowa? - Ja już do tej pory uważałem, że mają wysokie pensje, bo efektów ich pracy nie widać - komentuje pan Adam. - Jakby mnie pytali o zdanie, byłabym na "nie” - zapewnia pani Maria, emerytowana nauczycielka. - Ja nie widzę, żeby cokolwiek w mieście zrobili.
- Tak mało się w mieście dzieje, że nawet trudno coś konkretnego skrytykować - dorzuca pan Zbigniew.