Od 24 lipca petenci, którzy chcą się dostać do zamojskiego Ratusza, muszą korzystać z wejście przez Biuro Obsługi Interesanta lub od strony oficyny (od Rynku Solnego). Główne schody są nieczynne, bo robotnicy je czyszczą. Od pogody zależy czy cała operacja skończy się w ciągu kilku dni.
Turyści, którzy zwykle robią tu setki zdjęć, także nie są wpuszczani.
Charakterystyczne, o wachlarzowatym kształcie ratuszowe schody, są od ratusza młodsze o blisko dwa wieki. Prowadzą na pierwsze piętro od XVIII wieku. Nie zawsze wyglądały tak jak współczesne. W latach 30. ubiegłego wieku wcale nie miały kamiennych poręczy ale metalowe barierki. Jednak po kilku latach je zdemontowano. W 2016 roku schody były remontowane. Prace polegały na naprawie odpadającego tynku i poprawie ogólnej estetyki. Zyskały też nowe energooszczędne oświetlenie.
– Czyszczenie schodów z różnego rodzaju napisów typu „Tu byłem” czy „Kasia + Marcin”, wymaga użycia specjalnych środków chemicznych, więc korzystanie z głównego wejścia nie będzie możliwe. Po wyczyszczeniu schodów, pracownicy monitoringu i funkcjonariusze Straży Miejskiej będą jeszcze uważniej przyglądać się temu, co dzieje się na schodach, a wszystkie zarejestrowane akty wandalizmu będą karane mandatem. Maksymalnie może on wynieść 500 zł, a dodatkową karą może być również obciążenie wysokimi kosztami czyszczenia (naprawa szkody) – informuje miasto na swojej stronie.
Strażnicy miejscy potwierdzają, że odświeżenie schodów było konieczne, ale nie dlatego, że pojawiły się napisy szczególnie rzucające się w oczy czy wulgarne.
– To takie wybryki dzieciaków. Zostawiają swoje inicjały, tak na pamiątkę – mówi dyżurny.
Pytany o inne miejsca w mieście, w których głównie turyści lubią zaakcentować swoją obecność w Zamościu, wspomina o tzw. moście zakochanych. To jedna z dwóch kładek widokowych, które biegną nad torami w okolicy kościoła św. Mikołaja. Zwłaszcza po sezonie turystycznym przybywa tam kłódek z inicjałami. Już teraz jest ich tam kilkadziesiąt.