Dzieci muszą przedzierać się między rzędami tirów i uciekać przed pędzącymi samochodami osobowymi. Tak wygląda droga do szkoły w przygranicznym Hrebennem.
A o wypadek w tym miejscu nietrudno. Samochód już kiedyś potrącił obok szkoły 11-letniego ucznia. Chłopak upadł na plecy, na szczęście tornister zamortyzował uderzenie. Skończyło się tylko na kilku siniakach. – To cud! Najedliśmy się wtedy strachu – opowiada Leokadia Wolanowska, dyrektor SP w Hrebennem.
Szkoła oddalona jest od przejścia granicznego o kilkaset metrów. Często się zdarza, że kolejki tirów czekających na odprawę sięgają aż tutaj. Nie ma wtedy mowy, żeby szkolny bus podjechał pod szkolną bramę. – Aby odebrać uczniów ze szkoły kierowca musi dobrze główkować – mówi Jan Wywrocki z Hrebennego. – Wciska się pomiędzy tiry i parkuje na pasach, często... w poprzek jezdni. Czasem rezygnuje z takich akrobacji i staje na górce, przy zjeździe do Siedlisk. Wtedy dzieci pół kilometra muszą iść między rzędami ciężarówek.
Dyrektor Wolanowska domaga się, żeby zabronić ciężarówkom parkowania w pobliżu szkoły. Jej zdaniem przejście dla pieszych należy lepiej oznakować, a ruch we wsi ograniczyć do 40 km na godzinę.
Janusz Wójtowicz, dyrektor lubelskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad zapewnia, że oznakowanie na drodze w Hrebennem jest właściwe. – Nawet gdyby wolno było się tam poruszać 20 km na godzinę, niczego to nie zmieni – twierdzi. – A piratów drogowych powinna bardziej przypilnować policja – i dodaje. – Wiosną 2006 r. rusza w Hrebennem budowa obwodnicy. Cierpliwości. Kłopot sam się rozwiąże.
Policjanci nie czują się winni tej sytuacji. – Przy przejściu granicznym zawsze jest dużo ludzi, którzy pchają się, złoszczą i nie przestrzegają przepisów – tłumaczy sierżant Bogdan Kulas z sekcji ruchu drogowego KMP w Tomaszowie Lub. – Niełatwo nad tym zapanować. Patrole jeżdżą do wsi codziennie.
Bogdan Kulas obiecuje jednak, że policjanci będą baczniej przyglądać się zachowaniu kierowców.