Ta interwencja tak naprawdę nie była potrzebna. Doszło do niej m.in. z powodu zachowania policjanta, które można uznać za niewłaściwe – tak mniej więcej obrońcy oskarżonych i skazanych w pierwszej instancji na bezwzględne więzienie tłumaczyli swoich klientów. Wnosili m.in. o uniewinnienie rodzeństwa. Wyrok w głośnej sprawie sprzed ponad 3 lat ma być ogłoszony niebawem.
Postępowanie apelacyjne przed Sądem Okręgowym w Zamościu właściwie dobiegło końca. W czwartek, 9 stycznia prokurator i adwokaci po raz ostatni zabrali głos. Gdy wyrok zostanie ogłoszony, okaże się czy Mateusz K. i jego rok młodsza siostra Kamila trafią do więzienia czy pozostaną na wolności.
Zaczęło się od braku maseczki
Sprawa ma swój początek w grudniu 2021 roku. Panowała wówczas pandemia koronawirusa. Obowiązywały obostrzenia, m.in. nakaz zakrywania twarzy w miejscach publicznych. Brat i siostra wybrali się do Galerii Twierdza w Zamościu. Nie założyli maseczek.
Patrolujący centrum handlowe policjant i strażnik miejski zwrócili im uwagę. Nie prosili o wylegitymowanie się, nie „wlepili mandatu”. Jak ustalili później śledczy, m.in. na podstawie zapisu z monitoringu oraz zeznań świadków, Mateusz K. co prawda założył maseczkę, którą otrzymał od ochroniarza centrum handlowego, ale po wejściu do jednego ze sklepów zaczął wykrzykiwać pod adresem mundurowych wulgaryzmy, a siostra, jak ustalono w śledztwie, mu w tym sekundowała.
Patrol czekał w pasażu handlowym, aż dwójka wyjdzie ze sklepu. Wtedy Mateusz i Kamila K. ruszyli w kierunku funkcjonariuszy. Mężczyzna rzucił się na policjanta, próbując uderzyć go pięścią w twarz, pchnął na bramkę antykradzieżową i kilkakrotnie uderzył w głowę. Ostatecznie został powalony na ziemię i obezwładniony przez strażnika miejskiego. W ruch poszły policyjne kajdanki i paralizator. Gazem łzawiącym została „potraktowana” Kamila K., która stając w obronie brata szarpała policjanta.
Winni zdaniem prokuratury i sądu
Prowadzący postępowanie śledczy oskarżyli oboje o czynną napaść na policjanta (to czyn zagrożony karą do 10 lat pozbawienia wolności). Mężczyzna odpowiadał też za znieważenia funkcjonariuszy i stosowania gróźb w celu zmuszenia do zaniechania wykonywania czynności służbowych. Jego siostra także za „stosowanie przemocy w celu zaniechania czynności”.
Sąd pierwszej instancji w kwietniu 2024 roku uznał oboje winnymi i skazał na kary bezwzględnego pozbawienia wolności.
Mateusz K. usłyszał wówczas łączny wyrok roku i 2 miesięcy więzienia, jego siostra – roku i miesiąca. Oboje zostali też zobowiązani do zapłaty na rzecz pobitego policjanta po 3 tys. zł zadośćuczynienia (jego pełnomocnik wnioskował o 10 tys.), ale zwolnieni z kosztów sądowych.
Apelację od tego postanowienia wniosły obie strony postępowania. Prokurator wnioskował o wyższy wymiar kary dla Mateusza K. i skazanie go na 2 lata i 6 miesięcy więzienia.
Obrońcy: policjant eskalował napięcie
Od nieprawomocnego wyroku Sądu Rejonowego w Zamościu odwołali się również obrońcy skazanych. Obaj adwokaci wnosili o łagodniejsze potraktowanie rodzeństwa.
Obrońca Kamili K. wnioskował o jej uniewinnienie, a z ostrożności procesowej również o zmianę kwalifikacji prawnej zarzucanego kobiecie czynu z art. 223 par. 1 czyli czynnej napaści na funkcjonariusza publicznego na art. 222 par. 1 - naruszenie nietykalności. W przypadku Mateusza K. padł wniosek o uniewinnienie w kwestii znieważenia i kierowanie groźb, a także zmianę kwalifikacji z czynnej napaści na naruszenie nietykalności, za co grozi do 3 lat więzienia. Adwokat wnioskował równocześnie o ewentualne orzeczenie kary o charakterze wolnościowym i zasądzenie zadośćuczynienia w kwocie nie większej niż 100 zł.
Formułując wnioski końcowe obrońca Mateusza K. przekonywał, że jego apelacja jest zasadna, podnosząc m.in., że obrona została pozbawiona możliwości zapoznania się z „istotną częścią materiału dowodowego”. Bo jak mówił, nie dostał możliwości wglądu do akt postępowania wewnętrznego policji. Sąd te dokumenty otrzymał, ale komendant miejski nie wyraził zgody, by zapoznała się z nimi obrona.
Prawnik przyznał, że prokuratorskie postępowanie w sprawie zachowania policjanta zostało umorzone i funkcjonariuszowi nie przedstawiono zarzutów. Jednocześnie przypomniał, że wnioski z wywołanej opinii biegłych, wskazywały, iż mundurowy niewłaściwie zastosował środki przymusu bezpośredniego, czyli zarówno gaz, jak i paralizator.
Obaj adwokaci przekonywali, że gdyby policjant przyjął inną postawę, to do całego zdarzenia by nie doszło, a interwencja nie byłaby w ogóle potrzebna.
W swojej ostatniej mowie obrońca Kamili K. podnosił ponadto, że w grudniu 2021 roku kobieta była w ciąży, co z pewnością wpłynęło na jej emocje. Podkreślał również, że obecnie jest matką czwórki małych dzieci, które wychowuje wspólnie z partnerem, więc gdyby trafiła do więzienia, zniszczone byłoby żyje tej rodziny.
Oboje oskarżeni prosili sąd o „sprawiedliwy wyrok”. Jaki będzie? Okaże się 22 stycznia.
O tej interwencji mówiła cała Polska
O całym zajściu z 2021 roku zrobiło się głośno w mediach nie tylko lokalnych, ale również ogólnopolskich, gdy dobę po interwencji w Galerii Handlowej do sieci trafiły filmy przedstawiające moment obezwładniania Mateusza K.
Nagrania opatrzono komentarzami: „Paralizatorem i gazem za brak maseczki – milicja w akcji w Zamościu” czy „Interwencja wobec braku maseczki w sklepie. SKANDALICZNE!”.
W odpowiedzi policja opublikowała zapis z całości zajścia, co rzuciło nowe światło na interwencję, a ostatecznie zakończyło się prokuratorskim śledztwem, aktem oskarżenia i wyrokiem skazującym dla Kamili i Mateusza K.