Wiedzą, że gdy jest czas na zabawę, mogą się bawić. Kiedy jednak trzeba przysiąść do nauki, to o lawirowaniu nie ma mowy -
Dyrektor cieszy się z sukcesu, ale twierdzi, że go przewidział. - Ciągle staram się ich przekonywać, że jeśli raz poczują smak bycia najlepszym, to to będzie już stale w ich życiu procentować - mówi Artur Waśko.
Ta metoda działa. Wojtek Fila z VI a najbardziej lubi grać na komputerze i biegać z kolegami po boisku, a mimo to w teście zdobył 37 na 40 możliwych punktów. - Za nauką nie przepadam, ale uczę się, bo trzeba. Chcę mieć jakieś perspektywy na przyszłość, a nie szukać pracy - tłumaczy roztropnie 13-latek. - No i mam satysfakcję. Rodzice są ze mnie dumni.
Jak to się robi? - Trzeba uważać na lekcjach i korzystać z zajęć dodatkowych i kółek zainteresowań - odpowiada Maciek Chrzan, dla którego test zakończył się wynikiem 34 pkt. - Wystarczy.
- Bo praca uczniów to jedno, a zaangażowanie nauczycieli, którzy potrafią poświęcić dzieciom nawet swój wolny czas to drugie, ale również bardzo ważne - dorzuca Waśko. - Ale sukcesu nie byłoby, bez bardzo dobrej współpracy z rodzicami i pracy, jaką w przygotowanie uczniów wkładają nasze koleżanki z nauczania zintegrowanego w klasach I-III - podkreśla Edyta Gomułka, wychowawczyni klasy VI a. - Tak dobry wynik cieszy, ale też bardzo mocno motywuje do dalszej pracy.
Ma też wymierną korzyść. Dyrektor "szóstki”, mimo niżu demograficznego, nie będzie miał problemów ze skompletowaniem klas. - Dobre wiadomości rozchodzą się szybko i rodzice chętnie posyłają do nas swoje pociechy - cieszy się Artur Waśko. Na 90 pierwszaków, które od września będą się uczyć w tej szkole aż 54, czyli większość, to dzieci spoza obwodu SP nr 6.