Chciał zdobyć pieniądze, dlatego ubezpieczył się na 200 tys. zł. Później ukradł z ojcem i siostrzeńcem zwłoki i podpalił je w samochodzie. Policja w nocy z czwartku na piątek złapała głównego podejrzanego.
24-letni Sławomir J. miał już wcześniej zatarg z prawem. Był karany za kradzieże i włamania. W październiku ub. roku wyszedł z więzienia na przepustkę i przepadł. Próby doprowadzenia go do zakładu karnego kończyły się niepowodzeniem.
Mężczyzna miał dość ukrywania, dlatego postanowił upozorować swoją śmierć, a później wyjechać za granicę. Kilka miesięcy temu ubezpieczył swoje życie na 200 tys. złotych. Do odbioru pieniędzy po śmierci upoważnił swego ojca 59-letniego Jana J. Uczynił go swym wspólnikiem, pomysłem podzielił się również z siostrzeńcem Dawidem F. To właśnie Jan J. i Dawid F. zaczęli rozpowiadać w okolicy, że Sławomir J. podpadł ukraińskiej mafii, która domaga się jego głowy.
Sławomir J. w tym samym czasie szukał podobnego do siebie z wyglądu człowieka. Był zdecydowany na zabójstwo i spalenie zwłok, ale mimo podjętych prób nie natrafił na "sobowtóra”. Dlatego w nocy z 23 na 24 czerwca razem z ojcem i siostrzeńcem wybrali się na cmentarz w Łukowej. Wiedzieli, że kilka dni wcześniej pochowano tam samobójcę, który był podobnej do 24-latka postury.
– Wydobyli trumnę, otworzyli ją, wyrzucili z niej zwłoki – relacjonuje Paweł Międlar, rzecznik prasowy policji w Rzeszowie. – Jeden z nich siekierą odciął głowę zmarłemu.
Wstępne ustalenia wskazywały, że mogło dojść do zabójstwa Sławomira J., ale śledczy nie wykluczali innych wersji. – Oględziny samochodu, miejsca pożaru i przesłuchania świadków szybko dały odmienny od wstępnego scenariusz wydarzeń – dodaje Międlar.
Wczoraj sąd w Lubaczowie aresztował tymczasowo 59-letniego Jana J. na dwa miesiące. Wobec Dawida F. zastosowano dozór policyjny i 4 tys. zł poręczenia majątkowego. Za zbezczeszczenie zwłok grozi im do 2 lat więzienia.