Nie dla wszystkich wystarczyło miejsc na uroczystościach upamiętniających wysiedlenia z Zamojszczyzny w trakcie II wojny światowej. – 79-letniej cioci poradzono, żeby obejrzała wydarzenie na telebimie przed szkołą – słyszymy od pochodzącej ze Skierbieszowa Jadwigi Kusior. – Przecież nie chodziło o to, że tam każdy musiał być, tylko o upamiętnienie tych dni – odpowiada przedstawiciel Związku Kombatantów.
Zawoda, Lipina Nowa, Sady, Skierbieszów. 80 lat temu mieszkających w tych wsiach Polaków Niemcy spędzili na plac przed skierbieszowską szkołą. Okupanci w ten sposób rozpoczęli akcję wysiedleńczą, bo w Skierbieszowie mieli mieszkać tylko Niemcy przesiedlani tam z całej Europy. Po 80 latach w tym samym miejscu spotkali się wysiedleni, ich krewni, prezydent Polski i były prezydent Niemiec. W sali gimnastycznej znaleźli się też politycy i samorządowcy. Niestety nie dla wszystkich bezpośrednio zainteresowanych starczyło miejsca.
– Jestem zbulwersowana sposobem organizacji wydarzenia w Skierbieszowie – mówi Jadwiga Kusior. O uroczystościach dowiedziała się przypadkiem. – Pani Aniela Petz, która dostała zaproszenie, nie mogła przyjechać, bo jest chora. Zadzwoniła do mnie i zapytała, czy bym nie chciała pojechać. - Ucieszyłam się, bo z mojej rodziny pochodzącej ze Skierbieszowa w czasie wojny sześć osób było wysiedlonych. Mama była przesłuchiwana w procesie norymberskim zbrodniarzy niemieckich, bo w trakcie wojny była poddawana badaniom pseudomedycznym – opowiada Jadwiga Kusior.
Kobieta chciała ze sobą zabrać do Skierbieszowa ciotkę Mariannę Kanarek, która jest Dzieckiem Zamojszczyzny. – Jej ojciec został wywieziony do Oświęcimia i tam zamordowany. Ona sama urodziła się już na wysiedleniu. W tej chwili ma 79 lat i z powodu wieku chciałam jej towarzyszyć w wyjeździe do Skierbieszowa.
Organizatorem rocznicowych uroczystości było m.in. Starostwo Powiatowe w Zamościu, dlatego kobieta zaczęła tam wydzwaniać, aby poprosić o możliwość uczestnictwa. – Dzwoniłam kilka razy. Pracownica starostwa wzięła adres mój i ciotki. Ale po jakimś czasie oddzwoniła, że nie ma już miejsc. Powiedziała, że jej przykro ale mają już tyle ludzi zaproszonych, że nic się nie da zrobić. Dodała, że na boisku przed salą gimnastyczną będzie stał telebim i tam będzie można w nich uczestniczyć. Zaproponowała takie warunki ciotce, która ma 79 lat! Zapytałam: czy pani słyszy co pani mówi?
Pani Jadwiga jest zaskoczona również tym, że jej 100-letnia ciocia, Emilia Kostrubała z domu Czechyra, która pochodzi z Zawody koło Skierbieszowa i przeżyła Auschwitz, również nie została zaproszona na niedzielne wydarzenie.
– My listę osób dostaliśmy ze Związku Kombatantów. Wysłaliśmy zaproszenia i prosiliśmy o potwierdzenie obecności do 30 października. To było związane z możliwą obecnością prezydenta Andrzeja Duda. Takie obowiązują procedury – mówi Joanna Mazurek, dyrektor Wydział Spraw Społecznych i Promocji Powiatu w zamojskim starostwie.
W urzędzie przyznają, że pamiętają telefony w sprawie uroczystości. – Panie zgłosiły się bardzo późno. Pracownica urzędu powiedziała im, że wpisujemy je na listę, ale nie dajemy gwarancji, że wejdą – dodaje Joanna Mazurek.
– To jest nielogiczne. Miałyśmy jechać 200 kilometrów, a potem dowiedzieć się, że nie możemy wejść? – dziwi się Jadwiga Kusior.
– Sama pochodzę ze Skierbieszowa i w mojej rodzinie te wspomnienia są żywe. Nikogo nie traktujemy jak gorszego. Staraliśmy się, żeby te uroczystości były dla tych osób wyjątkowe. Przykro mi, że tak to zostało odebrane – przekonuje dyrektor Mazurek.
Za listę gości odpowiedzialny był Zarząd Okręgowy Związku Kombatantów Rzeczpospolitej Polskiej i Byłych Więźniów Politycznych w Zamościu. Prezes Tadeusz Pszenniak również podkreśla, że jest zaskoczony sytuacją. – Chętnych było może z 1000 osób, a sala może pomieścić 200-250 – wyjaśnia. – Przecież nie chodziło o to, że tam każdy musiał być, tylko o upamiętnienie tych dni. Ja sam mam trzech synów i żaden z nich nie miał zaproszenia – dodaje Tadeusz Pszenniak.