Pracownicy Roztoczańskiego Parku Narodowego policzyli zwierzęta żyjące na nadzorowanym przez nich terenie. Okazuje się, że w ciągu ostatniego roku z Puszczy Solskiej do parku sprowadziła się nowa wataha wilków.
– Monitoring ssaków prowadzimy za pomocą fotopułapek, czyli kamer zamontowanych w różnych miejscu parku – dr Przemysław Stachyra zdradza tajniki pracy. – Oprócz tego od dziesięciu lat robimy to także za pomocą metody tropień. W tym celu cały park poprzecinaliśmy osiemnastoma sześciokilometrowymi liniami. Gdy spadnie śnieg służby terenowe chodzą tamtędy i rejestrują tropy. Na świeżym śniegu ślady są bardzo dobrze widoczne i nie ma najmniejszego kłopotu z policzeniem zwierząt.
W tym roku łagodna zima sprawiła, że w piwnicach osad RPN hibernowało zaledwie 13 nietoperzy z gatunków gacek brunatny, mopek i nocek Natterera. Dla porównania: mroźną zimą 2011 roku było ich aż 40.
Liczba bobrów, wydr i danieli cały czas utrzymuje się na tym samym poziomie. Wzrosła za to liczba jeleni (w 2015 roku było ich ok. 330, teraz jest ok. 390) i dzików (w 2013 roku 180 sztuk, teraz 240). W ciągu roku przybyły też trzy łosie oraz pięć saren i pięć lisów.
– Najprawdopodobniej dzięki zwiększeniu liczby dzików i jeleni też po raz pierwszy odkąd prowadzimy badanie mamy na naszym terenie dwie, a nie jedną watahę wilków – opowiada Stachyra. – Nie oznacza to jednak, że wzrosła ich liczebność. W 2008 roku w jednej żyjącej na naszym terenie watasze żyło 12 wilków. Potem ze względu na choroby i na zaawansowany wiek zmniejszyła się ona do siedmiu osobników. Teraz, kiedy na nasz teren wchodzi druga wataha wilków nie odnotowujemy jednak zwiększonej jej liczby. W obu grupach żyje łącznie 13 zwierząt.
Szansa na ich zobaczenie podczas wycieczek po Roztoczu jest jednak niewielka, bo wbrew obiegowej opinii wilki stronią od ludzi i nie atakują ich. Żeby móc się nimi poszczycić park opublikował właśnie w internecie filmy z monitoringu, na których doskonale widać kilka zwierząt.
– W naszym parku żyje teraz mniej zajęcy. W ubiegłym roku odnotowaliśmy 19-25 osobników. Dziś to maksymalnie 22 sztuki – przyznaje Stachyra i dodaje, że winę za to ponosi chemizacja rolnictwa, zwiększenie liczby drapieżników i scalanie gruntów. – Regres zajęcy nie jest zjawiskiem nowym. To proces, który rozpoczął się 20-30 lat temu, a teraz widzimy jego skutki.