- Będzie biednie, ale tradycyjnie - zaznacza Tadeusz Bartnik, dyrektor hrubieszowskiego więzienia. - Od trzech lat prawie się nie zmieniła dzienna stawka żywieniowa, przypadająca na jednego skazanego. W tej chwili wynosi 4,20 zł. Na święta pójdzie o jakieś 20 proc. w górę.
Dużo nas
W Zakładzie Karnym w Hrubieszowie przebywa w tej chwili 419 mężczyzn, czyli o 58 więcej niż wynosi właściwa "pojemność” więzienia, zapewniająca wszystkie standardy, a więc m.in. 3 mkw. powierzchni dla każdego skazanego, świetlicę, itp. (w zeszłym roku zamieniono tu na cele m.in. świetlicę oraz kaplicę, w której spotykali się więźniowie wyznania prawosławnego). Ok. 50 pensjonariuszy hrubieszowskiego więzienia będzie mogło spędzić Boże Narodzenie ze swoimi najbliższymi. To nagroda za dobre sprawowanie.
Do jedzenia chleba
Zakład Karny ma długi. Z rachunkami zalega na ok. 300 tys. zł, z czego 100 tys. zł za żywność, 70 tys. zł za wodę i odprowadzanie ścieki; reszta to m.in. nieuregulowane rachunki za energię i opał. - Staramy się jak możemy, by było jak najtaniej - wyjaśnia T. Bartnik. - Przeprowadzamy m.in. przetargi na dostarczanie żywności, stąd też za ziemniaki płacimy po 30 groszy/kg, a za 40-gramowy chleb - 40 groszy.
Z pracą dla skazanych jest różnie. Ok. 40 z nich (na różnych etatach) bierze odpłatnie udział w robotach administracyjno-gospodarczych. Sześciu udziela się nieodpłatnie przy budowie nowego kościoła przy ul. Nowej. Podczas wakacji więźniowie remontowali nieodpłatnie hrubieszowskie szkoły. W więziennym archiwum spoczywają podziękowania od dyrektorów placówek oświatowych.
Kto trafia do pudła?
Więzienie w Hrubieszowie przeznaczone jest dla drobnych przestępców. Trafiają tu osoby karane po raz pierwszy, które dopuściły się przede wszystkim przestępstw przeciwko rodzinie (niepłacenie alimentów, fizyczne i psychiczne znęcanie się) oraz młodociani (kradzieże i rozboje). Znajduje się tu także oddział dla tymczasowo aresztowanych (dla potrzeb sądu i prokuratury w Hrubieszowie i Tomaszowie Lubelskim). Większość ze skazanych miała wcześniej kłopoty z alkoholem. Niektórzy, po odsiedzeniu wyroku, nie mają albo gdzie, albo do kogo wrócić. - Zdarza się, zwłaszcza zimą, że skazany w ogóle nie chce ubiegać się o przedterminowe zwolnienie z zakładu - mówi dyrektor Bartnik. - U nas na pewno nie zamarzną i mają co jeść.