Pogłoski o sprzedaży wiejskich placówek podstawowej opieki zdrowotnej, którą miało podobno w ostatnim czasie planować biłgorajskie starostwo, wywołały niepokój wśród wójtów, obawiających się, że tym sposobem mogą stracić ośrodki zdrowia funkcjonujące od lat na terenie ich gmin.
W całej sprawie chodzi o przeniesienie własności istniejących budynków na rzecz starających się o to lekarzy, co w konsekwencji miałoby doprowadzić do utworzenia niepublicznych ośrodków zdrowia. Starostwo tłumaczy potrzebę sprzedaży tym, że lekarze dysponując tytułem własności, zaczną inwestować w prowadzone przez siebie placówki, podnosząc tym samym jakość świadczonych usług
i generując zyski. Wójtowie obawiają się jednak, że kiedyś lekarzom – właścicielom przyjdzie ochota odsprzedać budynki, a wtedy mogą w nich powstać np. hurtownie czy dyskoteki. Z tego powodu zarządzający gminami chcieliby nieodpłatnego przekazania samorządom przychodni znajdujących się na ich terenie. Swoje żądania darmowego przejęcia majątku tłumaczą tym, że od lat rezygnują z pobierania opłat z tytułu np. podatku od nieruchomości
i na własny koszt remontują wszystkie ośrodki zdrowia. Jednocześnie grożą, że mogą zażądać zapłaty podatku za pięć poprzednich lat.
Tylko w Biszczy niespłacony podatek od nieruchomości to kwota 11 tys. zł, a odsetki z tego tytułu wyniosłyby, bagatela, 15 tys. – Cały miniony sezon ogrzewałem ośrodek zdrowia za darmo. ZOZ do tej pory mi nie zapłacił za olej opałowy – mówi wójt Goraja Jan Sowa.