Osadzony w Zakładzie Karnym mężczyzna martwi się o swoje życie. Twierdzi, że podano mu niewłaściwe leki, po których dopadła go m.in. duszność. Dziś zadzwonił w tej sprawie do naszej redakcji.
- Wprawdzie dostałem 1,5 roku odsiadki, ale jestem pewien, że wyrok ulegnie kasacji - mówi Mirosław P. - Bo jestem niewinny. A w Zakładzie Karnym traktują mnie źle.
Mężczyzna twierdzi, że ma kłopoty z krążeniem. Bierze leki. Zapewnia, że 17 listopada dostał w więzieniu inny specyfik, niż powinien. Wylicza też krzywdy jakich doznał od funkcjonariuszy, którzy zniszczyli mu ponoć m.in.… cywilne spodnie.
- Mam taką inną sprawę w sądzie - tłumaczy Mirosław P. - Tego dnia musiałem się tam stawić. I poczułem się fatalnie. Dostałem duszności i suchość błony śluzowej. To dlatego, że wcześniej dostałem niewłaściwe leki.
Mężczyzna twierdzi, że w efekcie trafił nawet na szpitalny oddział ratunkowy, ale później znowu wrócił do więzienia. Mówi, że obawia się o swoje zdrowie, a nawet… życie. O swoich żalach i podejrzeniach napisał już do CBA i m.in. prezesa sądu apelacyjnego.
Pracownicy Zakładu Karnego w Zamościu podchodzą do tych skarg ze stoickim spokojem. Dlaczego? Bo są do nich przyzwyczajeni. Mirosław P. tylko w 2008 r. wysłał do różnych instytucji ponad 50 skarg i donosów (wszyscy więźniowie z Zamościa wysłali ich w tym czasie ok. 150).
- Ten osadzony skarży się niemal na wszystko - tłumaczy por. Tomasz Buczek, rzecznik więzienia w Zamościu. - Nie podobało mu się np., że w głośnikach radiowęzła jest cały czas puszczane radio "Eska”, co nie jest prawdą. Oskarżył też m.in. jednego z funkcjonariuszy o pobicie, chociaż ten w tym czasie akurat przebywał na urlopie.
Rzecznik zapewnia, że osadzony wyjątkowo dba też o swoje zdrowie. W tym roku ok. 100 razy był u więziennego lekarza. - Chodzi tam ze wszystkimi, nawet drobnymi dolegliwościami. Jest także objęty stałymi konsultacjami kardiologicznymi - wylicza Buczek. Zapewnia jednak, że każda skarga Mirosława P. jest zawsze dokładnie badana i wyjaśniana.
Skąd zatem ostatnie obawy osadzonego? - Na pewno żadne niebezpieczeństwo mu nie grozi - zapewnia por. Buczek. I dodaje - Ten pan w więzieniu będzie do 2013 r. i niechętnie chodzi na swoje kolejne rozprawy… Tyle mogę powiedzieć.