Kładka jest zamknięta od ponad dwóch lat. Dlatego mieszkańcy osiedla im. Jana Zamoyskiego muszą mocno się "nakombinować”, żeby przedostać się na drugą stronę ulicy. Przepisy łamią także uczniowie, którzy biegają do szkół w niedozwolonych miejscach. Urzędnikom to nie przeszkadza…
– Ta kładka jest nieczynna od ponad dwóch lat i nic się chyba nie robi aby to zmienić – denerwuje się właścicielka jednego z kiosków przy ul. Hetmana Jana Zamoyskiego. – Dlaczego jest nieczynna? Nie wiadomo. Żadnej informacji nawet na zamkniętych bramkach nie zawieszono.
– Dzieciaki biegają po ulicy, zamiast po kładce – złości się pan Roman, mieszkaniec jednego z sąsiednich bloków. – Bo do najbliższego przejścia jest kilkaset metrów! W końcu dojdzie tutaj do jakiejś tragedii!
Za mieszkańcami ujął się także Jerzy Liberzadzki, zamojski radny miejski. Na ostatniej sesji RM domagał się interwenci w tej sprawie. – Czy coś w tej sprawie już zrobiono? – dopytywał się prezydenta Zamościa. – Najwyższy już na to czas!
Zamościanie mogą czuć się zniecierpliwieni. Osiedle im. J. Zamoyskiego należy do największych w mieście. Dzięki tzw. kładce jego mieszkańcy mogli łatwo dostać się na sąsiednie os. Bohaterów Monte Cassino i z powrotem (przy Zamoyskiego jest m.in. Szkoła Podstawowa i Gimnazjum).
Przejście wybudowano w latach 80. Jest w fatalnym stanie technicznym. Dlatego Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego nakazał jego zamknięcie.
Spółdzielnia Mieszkaniowa im. J. Zamoyskiego to zrobiła, ale remontować przejścia nie chciała. Dlaczego? Zarząd uznał, że kładka leży w "obrębie” pasa drogowego i zainwestować powinien w nią zamojski magistrat.
Anna Muszyńska, dyrektor Zarządu Dróg Grodzkich stwierdziła natomiast, że kładka jest… własnością spółdzielni. Spór się toczy od lat. Sprawa była wielokrotnie poruszana na sesjach RM. Także na ostatniej.
– Ta kładka nie została przekazana – uciął na ostatniej sesji Marcin Zamoyski, prezydent Zamościa. – Co możemy zrobić?
Czy coś się w tej sprawie zmieni? Od kilku miesięcy spółdzielnia im Zamoyskiego ma nowy zarząd. Jego członkowie przejęli się tą sprawą.
– Natychmiast zaczęliśmy działać – zapewnia Jacek Szkałuba, wiceprezes SM im. J. Zamoyskiego. – Okazało się jednak, że część tej kładki leży na gruntach, które mają aż… 40 właścicieli. Przekonaliśmy ich do przekazania nam tego terenu. Załatwiliśmy to notarialnie. Czekamy tylko na uprawomocnienie. W lutym lub w marcu kładkę przekażemy miastu.
Co dalej? – Magistrat będzie ją musiał wyremontować, lub… zburzyć – tłumaczy wiceprezes Szkałuba. – Decyzja już nie będzie do nas należała. Na razie jednak ta kładka się nie zawali. Jest bezpieczna. Mamy na to odpowiednie ekspertyzy.